Dni
mijały szybko, nim zdążyłam mrugnąć okiem nastał październik zapowiadający
początek Plusligi. Wrona dużo trenował ja codziennie chodziłam do restauracji
ale wieczory i noce wciąż należały do nas. Jutro w bełchatowskiej hali miał
odbyć się mecz Skry z Lotosem. Czekałam na niego niecierpliwie bo pierwszy raz
będę miała okazję zobaczyć Andrzeja na boisku. Dogadaliśmy się z Zuzką, że
pójdziemy razem dopingować miejscową drużynę.
Stawiłyśmy
się razem na hali na czterdzieści minut przed meczem. Zajęłyśmy swoje miejsca
przy bandach (Wronka się postarał) i czekałyśmy na wyjście drużyn i rozpoczęcie
meczu.
Po
kilku minutach wraz z pojawieniem się siatkarzy PGE Skry na horyzoncie pojawiła
się także dziewczyna Karola, usiadła na miejscu obok, wcześniej mierząc mnie
wzrokiem – najwyraźniej mnie poznała.
Wrona
rozgrzewając się w towarzystwie Kłosa i Wojtka co chwilkę zerkał w moją stronę
a ja posyłałam mu lekkie uśmiechy i na tyle ile dałam radę – uwodzicielskie
spojrzenia.
Skra
wygrała mecz 3:1, Wronka świetnie sobie radził na boisku a my z Zuzką
dopingowałyśmy z całych sił. Dziewczyna Kłosa chyba nie najlepiej się bawiła,
może była już znudzona tymi wszystkimi meczami nie mniej jednak wydało nam się
to dziwne. Po meczu Wronka podszedł do mnie i zapowiedział, że za pół godziny
wyjdzie z szatni. Odprowadziłam Zuzkę do wyjścia i czekałam tam na swojego
faceta. Stawił się tak jak obiecał i razem poszliśmy do jego samochodu.
Pogratulowałam mu debiutu i po chwili byliśmy już pod naszym blokiem.
-
Nie chcesz jechać od Toscany? – zapytałam.
-
Wolę żebyśmy razem coś upichcili – odrzekł.
-
Ok, jak chcesz – powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Wronka zaproponował
swoje mieszkanie ale ja stwierdziłam, że u siebie mam więcej produktów a nie
chce mi się przenosić do niego wszystkich rzeczy.
Gotowaliśmy
razem, właściwie ja gotowałam a Wrona tylko mi przeszkadzał, co chwile
łaskocząc lub całując skrawki mojej szyi. Po ponad godzinie zapiekanka była
gotowa więc zajadaliśmy się nią sącząc wino.
-
Podobał ci się mecz? – zapytał swoim uwodzicielskim głosem.
-
Podobał – odpowiedziałam mu z uśmiechem – tylko towarzystwo po mojej prawej
stronie mogłoby być lepsze – uskarżałam się. Wronka tylko lekko się zaśmiał.
-
Nie wiedziałem, że Olka będzie tam siedzieć, inaczej bym ci tego nie zrobił – powiedział
chwytając moją dłoń, którą następnie lekko musnął ustami.
-
Następnym razem bardziej się postarasz tak? – przedrzeźniałam się z nim.
-
Oczywiście.
-
Masz ochotę na deser?
-
Hmm… może.
- A
co byś chciał?
-
Najlepiej to ciebie – powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-
Pytam serio – rzuciłam zmierzając do kuchni.
- A
ja serio odpowiadam – zaśmiał się idąc za mną – Czy ty nie traktujesz mnie
poważnie? – zapytał udając obrażonego.
- Oj
Andrzejku, nie złość się – odpowiedziałam mu ze słodką minką i skradłam mu
jednego buziaka. Zanim się obejrzałam już byłam w górze, spoczywając w silnych
ramionach środkowego.
-
Głupku co ty robisz? – zaczęłam się śmiać – Nie ważę pięciu kilo.
- No
pięciu nie – zaśmiał się a ja lekko uderzyłam go w głowę – chyba musimy
skończyć te nasze kolacje – kolejny cios w głowę dla środkowego – albo
intensywniej spalać kalorie – dodał kładąc mnie na sypialnianym łóżku.
Wronka
smacznie spał (tak przynajmniej mi się wydawało) a ja leżałam z głową na jego
torsie myśląc o tym wszystkim co spotkało mnie w ostatnim czasie. W moim życiu
pojawił się siatkarz i powywracał wszystko do góry nogami, zaczynałam powoli
porzucać swój dotychczasowy plan dnia i zaczęłam wypełniać go Andrzejem. To nie
było do mnie podobne, zmieniłam się. Toscana nie była już wszystkim, teraz wszystkim był Wrona. Sama się sobie dziwiłam jak
tak szybko mogłam się w nim zakochać, jak to się w ogóle stało? Pomimo
wątpliwości, które co jakiś czas mnie nawiedzały, wiedziałam, że chcę spróbować
i poświęcić naszemu związkowi całą siebie. Nie wiadomo czemu nagle zaczęłam
myśleć o Marcinie. Co teraz robi? Jak się czuje? Wciąż nawiedzały mnie wyrzuty
sumienia, że to z mojego powodu wyjechał, ale z drugiej strony wiedziałam że to
cały on, nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Zastanawiałam się co by
powiedział na wieść, że jestem z Andrzejem. Ale w sumie to wole nawet tego nie
wiedzieć. Po kilkunastu minutach znowu
udało mi się zasnąć.
*
Obudziłem
się. Na dworze świeciło słońce a ja leżałem z najcudowniejszą kobietą jaką kiedykolwiek
spotkałem. Lilii była spełnieniem moich marzeń. Byłem cholernym szczęściarzem,
wszyscy moi kumple już dawno znaleźli swoje połówki tylko ja byłem sam. Nie
spieszyło mi się do szukania dziewczyny. Po pierwsze zawsze źle je dobierałem a
po drugie twierdziłem, że to samo powinno do mnie przyjść. No i przyszło. Nagle
w Bełchatowie pojawiła się osóbka dla której codziennie rano wstawałem o której
myślałem cały dzień, dziewczyna o której śniłem co noc. Kobieta, której
najdelikatniejszy uśmiech potrafił doprowadzić mnie do szału. Lilka była dla
mnie najważniejsza, przekonałem się o tym tamtego feralnego wieczoru kiedy
prawie… Gdyby cokolwiek jej się stało nie wiem co bym z sobą zrobił, gdyby
teraz nagle odeszła załamałbym się. Gdyby jednak pokochała innego nie
potrafiłbym dalej żyć.
Nagle
poczułem jak moja miłość mocniej oplata mnie ramieniem.
-
Wstałaś już? – wyszeptałem.
-
Mhmm… - mruknęła – wyspałeś się? – zapytała się mnie ziewając.
- Z
tobą? Zawsze – odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.
- Słodzisz
Wronka, oj słodzisz – powiedziała i lekko mnie pocałowała – Dobra chyba trzeba
już wstawać – stwierdziła i sięgnęła po moją koszulę, która leżała na podłodze
przy łóżku. Nałożyła ją na siebie i ruszyła do kuchni. Leżałem jeszcze chwilę
wciąż o niej myśląc. Była jak anioł, który pojawił się na mojej drodze aby
pomóc mi przejść przez życie. Lilii była moja
i postanowiłem, że nigdy nie pozwolę jej odejść. Po kilku minutach ja
również postanowiłem wstać, założyłem na siebie spodnie i poszedłem do kuchni w której Lilka
przygotowywała śniadanie.
-
Pomóc ci w czymś kochanie? – zapytałem obejmując moją ślicznotkę w talii.
-
Nie, lepiej zrobisz jak usiądziesz na tyłku i nie będziesz mi przeszkadzał –
zaśmiała się – lubisz mnie rozpraszać co?
-
Kocham – powiedziałem i złożyłem pocałunek na jej szyi – ale ty też mnie
rozpraszasz podczas pracy.
-
Jak to?
- Ostatnio
tak ładnie kibicowałaś, że nie mogłem się powstrzymać od zerkania na ciebie.
- To
lepiej zacznij ćwiczyć samokontrolę bo jeśli będziesz na mnie zerkał na każdym
meczu to możesz wylecieć z drużyny.
-
Jak wylecę z drużyny to przyjmiesz mnie na zmywak – powiedziałem a dziewczyna
wybuchła śmiechem.
-
Wrona prędzej zwinęłabym interes. Ty w ogóle nie powinieneś przebywać w kuchni
– przekomarzała się ze mną.
-
Nie? To gdzie powinienem przebywać twoim zdaniem?
- Na
hali – uśmiechnęła się – albo w sypialni – dodała i puściła mi oczko na co ja
głośno się roześmiałem. Lila była niesamowita, każda chwila z nią utwierdzała
mnie w przekonaniu, że kocham ją ponad wszystko.
Oddaję kolejny w Wasze ręce!!!
Uwielbiam twój styl pisania:)
OdpowiedzUsuńJest dobrze;p czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
N.
Bardzo dobryy! :3 Jak cos miedzy nimi popsujesz to normalnie sie zalame nerwowo :c xD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!!!!!! :)
OdpowiedzUsuń