czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 13

Dni mijały szybko, nim zdążyłam mrugnąć okiem nastał październik zapowiadający początek Plusligi. Wrona dużo trenował ja codziennie chodziłam do restauracji ale wieczory i noce wciąż należały do nas. Jutro w bełchatowskiej hali miał odbyć się mecz Skry z Lotosem. Czekałam na niego niecierpliwie bo pierwszy raz będę miała okazję zobaczyć Andrzeja na boisku. Dogadaliśmy się z Zuzką, że pójdziemy razem dopingować miejscową drużynę.
Stawiłyśmy się razem na hali na czterdzieści minut przed meczem. Zajęłyśmy swoje miejsca przy bandach (Wronka się postarał) i czekałyśmy na wyjście drużyn i rozpoczęcie meczu.
Po kilku minutach wraz z pojawieniem się siatkarzy PGE Skry na horyzoncie pojawiła się także dziewczyna Karola, usiadła na miejscu obok, wcześniej mierząc mnie wzrokiem – najwyraźniej mnie poznała.
Wrona rozgrzewając się w towarzystwie Kłosa i Wojtka co chwilkę zerkał w moją stronę a ja posyłałam mu lekkie uśmiechy i na tyle ile dałam radę – uwodzicielskie spojrzenia.
Skra wygrała mecz 3:1, Wronka świetnie sobie radził na boisku a my z Zuzką dopingowałyśmy z całych sił. Dziewczyna Kłosa chyba nie najlepiej się bawiła, może była już znudzona tymi wszystkimi meczami nie mniej jednak wydało nam się to dziwne. Po meczu Wronka podszedł do mnie i zapowiedział, że za pół godziny wyjdzie z szatni. Odprowadziłam Zuzkę do wyjścia i czekałam tam na swojego faceta. Stawił się tak jak obiecał i razem poszliśmy do jego samochodu. Pogratulowałam mu debiutu i po chwili byliśmy już pod naszym blokiem.
- Nie chcesz jechać od Toscany? – zapytałam.
- Wolę żebyśmy razem coś upichcili – odrzekł.
- Ok, jak chcesz – powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Wronka zaproponował swoje mieszkanie ale ja stwierdziłam, że u siebie mam więcej produktów a nie chce mi się przenosić do niego wszystkich rzeczy.
Gotowaliśmy razem, właściwie ja gotowałam a Wrona tylko mi przeszkadzał, co chwile łaskocząc lub całując skrawki mojej szyi. Po ponad godzinie zapiekanka była gotowa więc zajadaliśmy się nią sącząc wino.
- Podobał ci się mecz? – zapytał swoim uwodzicielskim głosem.
- Podobał – odpowiedziałam mu z uśmiechem – tylko towarzystwo po mojej prawej stronie mogłoby być lepsze – uskarżałam się. Wronka tylko lekko się zaśmiał.
- Nie wiedziałem, że Olka będzie tam siedzieć, inaczej bym ci tego nie zrobił – powiedział chwytając moją dłoń, którą następnie lekko musnął ustami.
- Następnym razem bardziej się postarasz tak? – przedrzeźniałam się z nim.
- Oczywiście.
- Masz ochotę na deser?
- Hmm… może.
- A co byś chciał?
- Najlepiej to ciebie – powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Pytam serio – rzuciłam zmierzając do kuchni.
- A ja serio odpowiadam – zaśmiał się idąc za mną – Czy ty nie traktujesz mnie poważnie? – zapytał udając obrażonego.
- Oj Andrzejku, nie złość się – odpowiedziałam mu ze słodką minką i skradłam mu jednego buziaka. Zanim się obejrzałam już byłam w górze, spoczywając w silnych ramionach środkowego.
- Głupku co ty robisz? – zaczęłam się śmiać – Nie ważę pięciu kilo.
- No pięciu nie – zaśmiał się a ja lekko uderzyłam go w głowę – chyba musimy skończyć te nasze kolacje – kolejny cios w głowę dla środkowego – albo intensywniej spalać kalorie – dodał kładąc mnie na sypialnianym łóżku.
Wronka smacznie spał (tak przynajmniej mi się wydawało) a ja leżałam z głową na jego torsie myśląc o tym wszystkim co spotkało mnie w ostatnim czasie. W moim życiu pojawił się siatkarz i powywracał wszystko do góry nogami, zaczynałam powoli porzucać swój dotychczasowy plan dnia i zaczęłam wypełniać go Andrzejem. To nie było do mnie podobne, zmieniłam się. Toscana nie była już wszystkim, teraz wszystkim był Wrona. Sama się sobie dziwiłam jak tak szybko mogłam się w nim zakochać, jak to się w ogóle stało? Pomimo wątpliwości, które co jakiś czas mnie nawiedzały, wiedziałam, że chcę spróbować i poświęcić naszemu związkowi całą siebie. Nie wiadomo czemu nagle zaczęłam myśleć o Marcinie. Co teraz robi? Jak się czuje? Wciąż nawiedzały mnie wyrzuty sumienia, że to z mojego powodu wyjechał, ale z drugiej strony wiedziałam że to cały on, nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Zastanawiałam się co by powiedział na wieść, że jestem z Andrzejem. Ale w sumie to wole nawet tego nie wiedzieć.  Po kilkunastu minutach znowu udało mi się zasnąć.
*
Obudziłem się. Na dworze świeciło słońce a ja leżałem z najcudowniejszą kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem. Lilii była spełnieniem moich marzeń. Byłem cholernym szczęściarzem, wszyscy moi kumple już dawno znaleźli swoje połówki tylko ja byłem sam. Nie spieszyło mi się do szukania dziewczyny. Po pierwsze zawsze źle je dobierałem a po drugie twierdziłem, że to samo powinno do mnie przyjść. No i przyszło. Nagle w Bełchatowie pojawiła się osóbka dla której codziennie rano wstawałem o której myślałem cały dzień, dziewczyna o której śniłem co noc. Kobieta, której najdelikatniejszy uśmiech potrafił doprowadzić mnie do szału. Lilka była dla mnie najważniejsza, przekonałem się o tym tamtego feralnego wieczoru kiedy prawie… Gdyby cokolwiek jej się stało nie wiem co bym z sobą zrobił, gdyby teraz nagle odeszła załamałbym się. Gdyby jednak pokochała innego nie potrafiłbym dalej żyć.
Nagle poczułem jak moja miłość mocniej oplata mnie ramieniem.
- Wstałaś już? – wyszeptałem.
- Mhmm… - mruknęła – wyspałeś się? – zapytała się mnie ziewając.
- Z tobą? Zawsze – odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.
- Słodzisz Wronka, oj słodzisz – powiedziała i lekko mnie pocałowała – Dobra chyba trzeba już wstawać – stwierdziła i sięgnęła po moją koszulę, która leżała na podłodze przy łóżku. Nałożyła ją na siebie i ruszyła do kuchni. Leżałem jeszcze chwilę wciąż o niej myśląc. Była jak anioł, który pojawił się na mojej drodze aby pomóc mi przejść przez życie. Lilii była moja i postanowiłem, że nigdy nie pozwolę jej odejść. Po kilku minutach ja również postanowiłem wstać, założyłem na siebie spodnie  i poszedłem do kuchni w której Lilka przygotowywała śniadanie.
- Pomóc ci w czymś kochanie? – zapytałem obejmując moją ślicznotkę w talii.
- Nie, lepiej zrobisz jak usiądziesz na tyłku i nie będziesz mi przeszkadzał – zaśmiała się – lubisz mnie rozpraszać co?
- Kocham – powiedziałem i złożyłem pocałunek na jej szyi – ale ty też mnie rozpraszasz podczas pracy.
- Jak to?
- Ostatnio tak ładnie kibicowałaś, że nie mogłem się powstrzymać od zerkania na ciebie.
- To lepiej zacznij ćwiczyć samokontrolę bo jeśli będziesz na mnie zerkał na każdym meczu to możesz wylecieć z drużyny.
- Jak wylecę z drużyny to przyjmiesz mnie na zmywak – powiedziałem a dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Wrona prędzej zwinęłabym interes. Ty w ogóle nie powinieneś przebywać w kuchni – przekomarzała się ze mną.
- Nie? To gdzie powinienem przebywać twoim zdaniem?

- Na hali – uśmiechnęła się – albo w sypialni – dodała i puściła mi oczko na co ja głośno się roześmiałem. Lila była niesamowita, każda chwila z nią utwierdzała mnie w przekonaniu, że kocham ją ponad wszystko.

Oddaję kolejny w Wasze ręce!!!

4 komentarze:

  1. Uwielbiam twój styl pisania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dobrze;p czekam na następny:)
    Pozdrawiam
    N.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobryy! :3 Jak cos miedzy nimi popsujesz to normalnie sie zalame nerwowo :c xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejny rozdział!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń