Po
śniadaniu Wrona wrócił do swojego mieszkania żeby się odświeżyć i przebrać, ja
zrobiłam to samo i wyszłam z Biszkoptem. Miałam chwilę dla siebie. Wykorzystałam
ją na rozmyślanie o siatkarzu.
Andrzej
stał się dla mnie tym, kogo bym się nie spodziewała – stał się mężczyzną mojego
życia. Z nieznośnego sąsiada przemienił się w idealnego chłopaka, w mojego
własnego bohatera. Był dla mnie wszystkim czego potrzebowałam – nie chciałam
żeby kiedykolwiek się to zmieniło. Na tym etapie nie potrafiłam wyobrazić sobie
innego życia. Po trzydziestu minutach wróciliśmy z Biszkoptem do domu. Miałam
chwilę dla siebie więc postanowiłam, złożyć zamówienie do restauracji. Nie
ominęło mnie także sprawdzenie poczty. Ku mojemu zdziwieniu odkryłam nową wiadomość
od Marcina, nadesłaną dwa dni temu. Otworzyłam ją i okazało się, że jedyną
treścią było kilka słów „Żyję, mam się
dobrze i cholernie za Wami tęsknie. Szczególnie za Tobą Lilii. M” dodatkowo
przysłał mi kilkanaście zdjęć miejsc, które już zdążył odwiedzić, na kilku był
również on sam na przykład w gronie nowo poznanych znajomych. Wyglądał na
szczęśliwego więc ja też byłam szczęśliwa i spokojna. Jedyna rzecz, która mnie
zaniepokoiła to, to że chłopak najwyraźniej tęskni, podobno za mną. Wiedziałam,
że za jakiś czas będę musiała powiedzieć mu o Andrzeju ale teraz niestety nie
byłam na to gotowa. Chciałam odpisać Marcinowi ale sama do końca nie wiedziałam
co? Wyłączyłam laptopa i zabrałam się za drobne sprzątanie, ogarnęłam
mieszkanie i zabrałam się za robienie babeczek. Kiedy babeczki znalazły się już
w piekarniku zabrałam się za robienie czekoladowej polewy. Po kilkudziesięciu
minutach babeczki leżały już na talerzu w jadalni. Kiedy kończyłam je dekorować
do mojego mieszkania wpadł Wronka. Teraz siedzieliśmy razem na kanapie w moim
salonie rozmawiając o ewentualnym
wspólnym wypadzie. Nagle rozdzwonił się telefon Wrony.
- No
co tam? Jestem u Lilki. No to wpadnij – rozłączył się – Kłos tu wpadnie ok?
-
Nie ma problemu. A co ma do ciebie jakąś sprawę?
-
Chyba tak. Zły był, jakby się coś stało – w tym momencie usłyszeliśmy pukanie
do drzwi – Ja otworzę – rzucił Wronka i pocałował mnie w policzek. Po chwili wrócił do salonu z
Kłosem.
-
Siemka - przywitałam się kiedy tylko
ujrzałam przyjaciela Andrzeja.
-
Hej, sorry, że przeszkadzam –powiedział siadając na kanapie obok mnie.
- Co
się stało? – zapytał Wrona.
-
Olka się stała, chyba zerwaliśmy – wyrzucił z siebie.
- To
dobrze trafiłeś Kłos, jestem mistrzyniom w pocieszaniu po rozpadzie związków.
Karol
spojrzał na mnie i po chwili spuścił głowę.
-
Ale ja nie wiem czy chcę się z nią rozstawać.
- To
o co poszło? – zapytałam.
-
Chodzi o to, że nie jest tak jak wcześniej. Ola chce żeby wszystko było tak jak
ona sobie wymyśli. Nawet z chłopakami mi jest trudno się spotkać bo mam wolny
czas spędzać tylko z nią.
- Ej
ale przecież Ola chyba zawsze lubiła twoich znajomych?
- No
tak ale…
-
Ale ja? – zapytałam. Karol spojrzał
na mnie przepraszającym wzrokiem. Wiedziałam, że dziewczyna Kłosa nie darzy
mnie sympatią z resztą ja również za nią nie przepadałam ale czy to był powód
do zerwania? – Jak to się w ogóle stało?
- No
powiedziałem jej, że nie podoba mi się jej zachowanie, że Wrona jest moim
przyjacielem i nie zerwę z nim teraz kontaktu bo nasze dziewczyny za sobą nie
przepadają.
-
Nie przepadają to mało powiedziane – zaśmiał się Andrzej przerywając
przyjacielowi.
-
Więc Ola stwierdziła, że jeżeli wybieram przyjaźń a nie związek to nie mamy o
czym rozmawiać i wyszła. Nie chciałem żeby tak to wyszło.
- Wiesz
co Karol? Jeśli ona wkurza się o twoje znajomości to chyba nie jest normalne.
- No
wiem, ale jesteśmy już razem tyle lat…
-
Może jeszcze się pogodzicie – powiedziałam ale nie zdążyłam usłyszeć co myśli o
tym Karol bo usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam je otworzyć.
-
Hej – powiedziałam kiedy tylko zobaczyłam Zuzkę.
-
Cześć, mogę wejść? – zapytała niepewnie.
-
Głupie pytania zadajesz, właź. – rzuciłam i zaprowadziłam przyjaciółkę do
salonu.
-
Hej – powiedziała kiedy zobaczyła chłopaków. Przywitała się buziakiem z
Andrzejem a po tym postanowiłam przedstawić Zuzkę Karolowi.
-
Kłos to moja przyjaciółka Zuzia. Zuzka poznaj Kłosa – podali sobie ręce i lekko
się do siebie uśmiechnęli - Zuza
powiedz Kłosowi, że jestem najlepsza w naprawianiu złamanych serc –
powiedziałam a Zuzia szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- No
to akurat prawda – powiedziała – ale wiem ze swojego doświadczenia, że jednym z
lepszych lekarstw na złamane serce jest tort czekoladowy – dodała.
-
Mam czekoladowe babeczki chcesz Kłos? – zapytałam z uśmiechem.
-
Wolałbym tort, najlepiej cały od razu – rzucił zrezygnowany. Widać naprawdę był
przybity.
- Da
się załatwić – powiedziała Zuzka – Lilii masz składniki?
- Ja
bym nie miała? – pytanie retoryczne.
- To
co zabieramy się za tort? – zapytała Zuzia.
-
Zabieramy – odpowiedziałam – To my zostawiamy was samych i niedługo wracamy z
deserkiem.
Kiedy
tylko znalazłyśmy się w kuchni posłałam przyjaciółce pytające spojrzenie.
Niestety nie mogła nic powiedzieć, bo kuchnia w moim mieszkaniu oddzielona była
od salonu aneksem więc wciąż byłyśmy na „podsłuchu” . „ O nie…” myślałam jeśli
jej spodoba się, albo już spodobał się Karol to chyba jest w słabej sytuacji.
Przecież on prędzej czy później na pewno wróci do Oli. Oby tylko się nie
męczyła…
Upieczony,
wystygły biszkopt, przełożony kremem i udekorowany włożyłyśmy do lodówki.
Teraz wystarczyło poczekać aż tort trochę się schłodzi. Wróciłyśmy do chłopków
i wspólnie otworzyliśmy białe wino, oprócz tortu przygotowałyśmy również
kolacje i teraz usiedliśmy razem do stołu. Karol odrobinę się rozchmurzył,
teraz swobodnie z nami rozmawiał jakby jego rzekome rozstanie nie miało
miejsca. Zuzka była najwyraźniej wniebowzięta jego towarzystwem a ja i Andrzej
spędzaliśmy po prostu wspaniały wieczór.
Około
dwudziestej pierwszej wszyscy razem wyszliśmy z mojego mieszkania. Wybraliśmy
się na spacer z Biszkoptem przy okazji
odprowadzając Kłosika i Zuzkę. Okazało się, że obydwoje idą w tym samym
kierunku więc Karol wykazując się wspaniałomyślnością oznajmił, że odprowadzi Zuzię
do domu.
Spacerując
po Bełchatowie trzymaliśmy się za ręce. Wronka co chwilę obdarowywał mnie
komplementami ale mi głowę zaprzątała wciąż Zuzka.
- Co
jest skarbie? Jesteś jakaś spięta.
-
Nie ważne… - rzuciłam tylko.
-
Nie „nie ważne”, mów o co chodzi?
- O
Zuzkę.
- Co
z nią?
-
Jej się chyba Karol podoba – powiedziałam zrezygnowana.
-
Serio? – zapytał najwyraźniej ożywiony.
-
Serio, serio, ale to jest jakaś porażka, przecież Karol prędzej czy później
wróci do Olki a teraz Zuza niepotrzebnie robi sobie nadzieje.
-
Skąd wiesz, że do siebie wrócą?
-
Kobieca intuicja – powiedziałam i pocałowałam Wronkę.
- Ja
tam sądzę, że to już definitywne zerwanie. Karol mówi to samo.
- No
nie wiem, mi jakoś nie chce się w to wierzyć – powiedziałam i zakończyłam
temat. Resztę spaceru spędziliśmy na wesołym przekomarzaniu. Wróciliśmy do
bloku i każde z nas poszło do swojego mieszkania. Już tęskniłam ale jutro
musiałam wstać wcześnie do Toscany więc doszłam do wniosku, że mogę Wronce
przeszkadzać. W mieszkaniu postanowiłam wziąć szybki prysznic i położyć się
spać. Po piętnastu minutach przewracania się z boku na bok wreszcie udało mi
się zasnąć.
Kolejny rozdział oddaję w Wasze łapki :*
Kolejny rozdział oddaję w Wasze łapki :*
Ciekawie się szykuje
OdpowiedzUsuń