niedziela, 14 września 2014

Rozdział 10

Dzwoniłam do drzwi kilka razy, tak jak on robił to wcześniej, byłam zniecierpliwiona. Może teraz to on będzie mnie unikał? Wróciłam do domu po Biszkopta i zabrałam go na spacer. Rozmyślanie o siatkarzu, który podbił moje serce nie miało końca. Kiedy byłam już z powrotem pod blokiem zauważyłam, że na parkingu nie ma jego samochodu. Może nie ma go w domu?
Około dziewiętnastej postanowiłam znowu do niego pójść. Znowu wróciłam zawiedziona. Postanowiłam obejrzeć coś w telewizji. Natknęłam się na sportowy kanał, który właśnie relacjonował przyjazd reprezentacji siatkarzy na zgrupowanie do Spały. Ujrzałam go, szedł trzymając swoje torby do jednego z budynków. Wyglądał dość ponuro od razu pomyślałam, że pewnie przeżywa rozstanie ze swoją dziewczyną. Prezenter zapowiedział jeszcze wywiady z siatkarzami, które miała poprzedzać reklama. Czekałam jak na szpilkach. W końcu po wypowiedzi kilku stałych bywalców kadry na ekranie pojawił się on. Dziennikarz wyczuł złe samopoczucie siatkarza ale Wrona wymigał się stresem. Opowiadał o tym, że jest podekscytowany grą w reprezentacji i o tym, że już nie może doczekać się gry w Bełchatowie, bo to jego dziecięce marzenie. Jego głos jak zwykle mnie zahipnotyzował, łapałam każde jego słowo jak zaczarowana. Był na zgrupowaniu przed Mistrzostwami Europy co oznaczało, ze nie wróci prędko do Bełchatowa. Z jednej strony rozpaczałam ale z drugiej miałam nadzieję, że uda mi się z niego wyleczyć.
Dni mijały powoli, bardzo powoli. Starałam się nie zaglądać na sportowe kanały żeby tylko go nie widzieć. Miałam nadzieję, ze to coś da. Wiele czasu spędzałam w restauracji, jak najdalej oddalając od siebie myśli o środkowym. Teraz spędzałam wieczory w towarzystwie Marcina, który stawał się mi coraz bliższy. Zauważyłam, że ja też stawałam się dla niego coraz ważniejsza i czułam, że niedługo czeka mnie poważna rozmowa z przystojnym barmanem.
25 września stał się dniem, którego nigdy nie zapomnę.
Poranna rutyna, restauracja, wieczorny spacer z Biszkoptem i Marcinem, długie rozmowy, śmiech. Właśnie tak mijał mi każdy dzień od wyjazdu Wrony. Tego wieczoru Marcin odprowadził mnie pod blok, nie chciał wejść do mieszkania. Rozmawialiśmy jeszcze a w pewnym momencie zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Nasze wargi złączyły się w subtelnym pocałunku. Marcin był delikatny, niepewny, uroczy. To nie zmieniało jednak faktu, że był moim przyjacielem i zależało mi na tym żeby tak pozostało. Przez te tygodnie bez Andrzeja starałam się odnaleźć w Marcinie kogoś więcej bo wiedziałam, że ten facet nie chciałby mnie zawieść. Zależało mu na mnie, jednak ja wciąż miałam głowę pełną Wrony. Lekko odepchnęłam go od siebie, spojrzałam mu w oczy, które próbowały odgadnąć co teraz zrobię.
- Marcin, wiesz że jesteś moim przyjacielem – stwierdziłam łapiąc go za rękę – nie chciałabym żeby to się zmieniło – dodałam i teraz ja obserwowałam jego reakcję.
- Lilii wiesz, że od samego początku jesteś dla mnie kimś więcej – powiedział a ja spuściłam wzrok. Może dałam mu nadzieję?
- Marcin ty też jesteś dla mnie ważny, ale chyba w inny sposób.
- Nic z tego nie będzie? – zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
- Nie – odpowiedziałam krótko zawstydzona, naprawdę nie chciałam go urazić. Staliśmy tak kilka minut trzymając się za ręce.
- Pamiętaj, że jesteś dla mnie ważna i że cię kocham – powiedział i pocałował mnie w czubek głowy – jeśli kiedykolwiek zmienisz zdanie to… Będę czekał – powiedział i odszedł żegnając się ze mną jeszcze jednym całusem w policzek. Odprowadziłam go wzrokiem i wróciłam do swojego mieszkania. Trochę źle się z tym czułam, ale nic nie mogłam na to poradzić. Pomimo ciągłych prób wyrzucenia Andrzeja z głowy wciąż liczyłam, że coś się zmieni. Właśnie miałam pójść wziąć prysznic kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to Marcin i szybko pobiegłam otworzyć. Stanęłam oniemiała, wpatrywałam się w niego a serce zabiło mi mocniej.
- Co tu robisz? – zapytałam cicho a on wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
- Lilii czy ty z nim jesteś? – odpowiedział pytaniem na pytanie z bólem w oczach.
- Nie – powiedziałam lekko zdziwiona jego pytaniem. Najwyraźniej zobaczył nas kiedy Marcin mnie pocałował – a z resztą nie powinno cię to obchodzić – rzuciłam.
Andrzej wyglądał jakby układał sobie w myślach co ma powiedzieć, był jakby rozdarty, niepewny a równocześnie zdeterminowany i może odrobinę szczęśliwy – to szczęście było widoczne w jego oczach, z których na dobre zniknął ból. Staliśmy tak mierząc się wzrokiem, to było naprawdę dziwne. W pewnej chwili siatkarz podszedł do mnie, spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował. Lekki niewinny pocałunek przerodził się w namiętny i łapczywy. Wrona wplótł dłoń w moje włosy a ja uwiesiłam się na jego szyi – tego pocałunku nie byłam w stanie przerwać, nie chciałam tego. Po jakiejś minucie oderwał się ode mnie spojrzał mi w oczy i zapytał:
- Kochasz go?
- Nie – odpowiedziałam mu a on zaczął obdarowywać moją szyję pocałunkami – A ty nie powinieneś być teraz ze swoją dziewczyną?
- To nie była moja dziewczyna – odpowiedział i znowu mnie pocałował. Jego usta różniły się od ust Marcina – były zachłanne, stęsknione.
- W takim razie kim była? – drążyłam odrywając się od niego lekko.
- To była po prostu przysługa dla Karola – odpowiedział i ponownie wpił się w moje usta, jego żelazne ramiona oplotły mnie ale udało mi się w końcu rozpiąć jego koszulę. Chłopak spojrzał na mnie z czułością. Założyłam mu ręce na szyje i zaczęłam obdarowywać pocałunkami jego tors. Podniósł mnie a ja oplotłam go nogami w pasie, odszukał sypialnię i delikatnie spoczęliśmy na łóżku. Andrzej pozbył się mojej sukienki a następnie bielizny, ja również nie byłam mu dłużna.
Nie spodziewałam się, że to wszystko tak się ułoży, że nagle pojawi się w moich drzwiach i stanie się właśnie to ale jednego byłam pewna, byłam cholernie szczęśliwa. Wrona obdarowywał moje ciało niezliczoną ilością pocałunków, poddałam mu się i czekałam aż wreszcie złączy nasze rozpalone ciała. Stało się. Byliśmy jednością. Byliśmy szczęśliwi. Byliśmy spełnieni i szaleńczo w sobie zakochani.
Rano obudziły mnie delikatne pocałunki Andrzeja. Obdarowywał nimi moje ramiona, szyję, dekolt i wreszcie usta.
- Myślałem o tobie cały czas – powiedział kiedy tylko skończył pieszczoty a ja spoczęłam w jego ramionach.
- A ja starałam się o tobie nie myśleć – powiedziałam i szeroko się do niego uśmiechnęłam. Siatkarz najpierw obdarował mnie badawczym spojrzeniem a następnie zrobił obrażoną minę – wkurzyłeś mnie wiesz? Tą dziewczyną.
- Przepraszam – powiedział i lekko musnął moje usta.
- Co teraz? – zapytałam.
- Masz na myśli nas? – „Nas” jak to pięknie brzmiało.
- Tak – odpowiedziałam mu.
- Teraz już nigdy nie pozwolę ci przebywać w ramionach innego – powiedział śmiertelnie poważnie i ponownie mnie pocałował. Leżeliśmy tak w swoich objęciach jeszcze bardzo długo. Nie musiałam iść dziś do pracy ale wiedziałam, że i tak tam zawędruje. Andrzej też miał jeszcze wolne. Około jedenastej zwlekłam się z łóżka żeby przygotować dla nas śniadanie. Wrona zadeklarował pomoc ale zamiast pomagać skutecznie utrudniał mi zadanie obejmując mnie i całując ramiona i szyję. Bardzo mnie to rozpraszało, ale również podobało. Po trzydziestu minutach wszystko było już gotowe, zjedliśmy śniadanie w salonie. Rozmawialiśmy głównie o Mistrzostwach, które Polakom niestety nie wyszły. Wroniasty oczywiście co chwilę dopowiadał jak bardzo tęsknił i jak wiele o mnie myślał. Muszę przyznać, że bardzo mi to schlebiało.
Po śniadaniu Wrona wrócił do siebie i zabrał Biszkopta na spacer ponieważ ja musiałam przyszykować się do wyjścia do restauracji, umówiliśmy się, że spotkamy się około 17. Odświeżona, umalowana i ubrana wyszłam z domu.

Wróciłam!!! Czyta ktoś jeszcze, dajcie znać w komentarzach, proszę...