Stałam
przed drzwiami i dzwoniłam dzwonkiem, ale po pierwszym naciśnięciu stwierdziłam,
że to trochę głupie bo zza drzwi było słychać głośną muzykę, jednak nie
chciałam sama pchać się do mieszkania więc nacisnęłam dzwonek jeszcze raz. Nikt
mi nie otworzył. Postanowiła wejść do środka, doznałam szoku. Mieszkanie
wyglądało jakby mieściło pół Bełchatowa.
Niektórzy stali i rozmawiali z kieliszkami, kubkami i szklankami w
dłoniach inni siedzieli na czym było można i lekko podrygiwali w rytm muzyki –
The Offspring – jak zdążyłam wywnioskować.
Chyba
po kilku sekundach udało mi się go dostrzec. Stał odwrócony do mnie plecami,
rozmawiał z jakąś dziewczyną. Źle się czułam sama wśród tylu nieznajomych
twarzy, miałam ochotę podejść do gospodarza, ale z drugiej strony nie chciałam
mu przeszkadzać, myślałam także o wyjściu i byłabym bliska opuszczeniu
mieszkania gdyby nie fakt, że w tej chwili podszedł do mnie Karol Kłos.
-
Cześć – przywitał się ze mną - jestem
Karol, spotkaliśmy się jakiś czas temu na klatce – powiedział z uśmiechem
wyciągając do mnie rękę.
-
Tak pamiętam, jestem Lilii – powiedziałam i uścisnęłam dłoń mojemu nowemu,
staremu znajomemu.
-
Kurczę mam wrażenie, że skądś cię znam, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd –
oznajmił po chwili lustrując mnie wzrokiem.
-
Pewnie z klatki schodowej – zaśmiałam się i dalej udawałam, że go nie kojarzę.
-
Nie, mam wrażenie, że kiedyś się spotkaliśmy – dalej upierał się przy swoim.
- No
nie wiem, ja niestety nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek miała z tobą do
czynienia. Chociaż nie wiem, może wdziałeś mnie na meczu czy coś.
- Na
meczu? – zamyślił się na chwilkę – A podobno nie lubisz siatkarzy.
- No
właśnie, siatkarzy – uśmiechnęłam się zawadiacko i w tym momencie podszedł do
nas Andrzej.
-
Cześć, cieszę się że przyszłaś – posłał mi szeroki uśmiech – mam nadzieję, że
Kłos cię nie zanudził?
-
Nie, co ty – zaprzeczyłam – mam coś dla ciebie – powiedziałam i podałam mu
ozdobną torebkę z wysoko procentową zawartością – nie wiedziałam co mogę kupić
do mieszkania, więc pomyślałam, że pomogę uzupełnić ci barek – uśmiechnęłam
się.
-
Dzięki, nie trzeba było nic przynosić, samo to, że jesteś dużo dla mnie znaczy
– powiedział z lekkim zakłopotaniem, Kłos zdążył się już oddalić więc
zostaliśmy sami. Uśmiechnęłam się do niego bo nie wiedziałam co mam
odpowiedzieć.
-
Napijesz się czegoś? – zapytał – może wina?
-
Chętnie – odpowiedziałam i podążyłam za siatkarzem.
Wrona
starał się jak najlepiej mnie ugościć, pewnie dlatego, że nie znałam absolutnie
nikogo oprócz niego i Kłosa. Poznałam jeszcze jednego kolegę Andrzeja – Wojtka.
Starałam się nie odstępować od środkowego ponieważ sama źle czułam się wśród
tych wszystkich ludzi, pogawędziłam jeszcze trochę z gospodarzem na dość
neutralne tematy, on opowiadał mi o przeprowadzce i o tym, że trudno jest mu
się przyzwyczaić do nowego miejsca, ja poopowiadałam mu troszkę o mieście i
okolicach. W pewnym momencie wydało się, że obydwoje pochodzimy z Warszawy.
Kilka lampek wina później Wrona próbował wyciągnąć ze mnie dlaczego nie
przepadam za siatkarzami. Niestety – dla niego – nie powiodło się.
Około
dwunastej wróciłam do domu, muszę przyznać, że wieczór zaliczyłam do udanych.
Niestety musiałam jeszcze wyjść z Biszkoptem. Uwielbiałam z nim spacerować ale
nie w środku nocy kiedy byłam już zmęczona. No ale cóż pies był także
obowiązkiem. Zmyłam makijaż, przebrałam się w coś wygodniejszego i wyszłam z
Kopcikem. Noc była chłodna, żałowałam, że przez światła ulic nie można było
dostrzec rozgwieżdżonego nieba. Kiedy byłam mała często z tatą jeździliśmy za
miasto obserwować gwiazdy on znał dobrze wiele konstelacji, dzięki niemu ja z
czasem też nauczyłam się je znajdować. Zatrzymałam się z Biszkoptem w parku
żeby na chwile spuścić go ze smyczy, czekałam aż się wybiega. Nagle
spostrzegłam, że ktoś zmierza w moją stronę, no ale nie było to dziwne bo w
końcu dziś był wakacyjny piątek a właściwie już sobota. Czekałam na Biszkopta a
ten „ktoś” coraz bardziej się zbliżał, nie wiem czemu przeszła mnie jakaś
dziwna myśl, zaczęłam się bać.
-
Biszkopt! – krzyknęłam na psa ale ten mnie zlekceważył, spróbowałam zagwizdać
ale to także nie poskutkowało.
-
Chyba pies cię trochę nie słucha co? – zapytał mężczyzna .
-
Najwyraźniej nie – odparłam od niechcenia bo nie zamierzałam wdawać się w
jakąkolwiek rozmowę z obcym.
-
Już noc a ty jesteś tu sama? – zadał kolejne pytanie.
-
Jestem tu z psem – odparłam i zmierzyłam go wzrokiem. Był o kilkanaście
centymetrów wyższy ode mnie miał ciemne włosy i ciemną karnacje a także
cwaniacki uśmieszek wymalowany na twarzy. Nie ufałam mu.
-
Nie boisz się tak sama spacerować?
-
Nie – odpowiedziałam i zaczęłam iść wołając swojego psa, mężczyzna złapał mnie
za rękę.
-
Gdzie idziesz księżniczko? Nie uciekaj bo i tak nie dasz mi rady – powiedział i
przyciągnął mnie do siebie, starałam się mu wyrwać ale był ode mnie silniejszy.
-
Zostaw mnie! – krzyknęłam.
-
Nie zostawię cię ślicznotko – powiedział i zaczął dobierać się do mojej
koszuli, nagle ktoś odciągnął go do tyłu i zaczął okładać pięściami. To był
Andrzej. Szarpał się trochę z moim oprawcą aż w końcu sam mocno oberwał, może
Andrzej był wyższy, ale tamten facet wyglądał jak zawodowy bokser. Zdołał uciec
Wronie zostawiając go z krwawiącym nosem.
-
Nic ci nie jest? – zapytałam podbiegając do chłopaka.
- Mi
nic, ale co z tobą? Czy on coś ci zrobił? – dopytywał się z troską.
-
Nie na szczęście pojawiłeś się w odpowiedniej porze – powiedziałam i spojrzałam
w oczy siatkarza – Dziękuję – dodałam.
-
Lilii na pewno wszystko w porządku?
-
Tak – powiedziałam i ni stąd ni zowąd zaczęłam płakać, Andrzej niepewnie
podszedł do mnie i wziął mnie w objęcia – Gdyby ciebie tu nie było…
-
Ciii – zaczął mnie uspakajać machinalnie gładząc mnie po plecach – wszystko już
jest w porządku, nic ci się nie stenie, jestem tu.
-
Andrzej ja nie dałabym mu rady – wyrzuciłam z siebie wciąż szlochając.
-
Nikt cię nie skrzywdzi, nie przy mnie – powiedział, a ja mocniej się w niego
wtuliłam. Staliśmy tak jeszcze chwilę, Wrona czekał aż się uspokoję.
-
Musimy pójść na policje – powiedział nagle.
-
Dobrze – odpowiedziałam, wciąż w głębokim szoku. Wrona zajął się Biszkoptem, a
ja nie mogłam nawet ruszyć się z miejsca. Co by się stało gdyby jego tam nie
było?
-
Chodźmy stąd już – powiedział i wziął mnie za rękę, poddałam mu się i
pozwoliłam zaprowadzić się do jego mieszkania. W środku wciąż panował chaos ale
ani Wrona nie garnął się do sprzątania ani ja nie miałam ochoty mu pomagać.
Siedziałam na kanapie w salonie i uporczywie wpatrywałam się w podłogę, Andrzej
siedział koło mnie w ciszy, a ja dziękowałam Bogu za to, że się tam pojawił.
Znowu wybuchłam płaczem na co chłopak zareagował przysunięciem się do mnie
bliżej i objęciem mnie ramieniem.
-
Może chcesz żeby do kogoś zadzwonił? Do twojego chłopka, rodziców czy coś…
- Rodzice
się nie pojawią tak na zawołanie a chłopaka nie posiadam – odpowiedziałam – ale
możesz zrobić mi kawę? – poprosiłam.
- No
jasne – powiedział i udał się do kuchni, po chwili wrócił z filiżanką czarnej
kawy z ekspresu oraz herbatą. Siedzieliśmy razem w ciszy, Biszkopt spał na
kanapie Andrzeja, któremu pies nie przeszkadzał. Podjęłam decyzję, że dopiero
jutro pojadę na komisariat, dziś nie miałam do tego siły.
-
Chyba powinnam iść – rzuciłam.
-
Lilii wybacz, ale nie powinnaś,nie chcę żebyś teraz była sama – powiedział
Wrona patrząc mi w oczy.
-
Nie wiem Andrzej jak ja ci się za to wszystko odwdzięczę… – z moich oczu znów
popłynęło kilka łez. Andrzej tylko się uśmiechnął, nakrywając mnie kocem, który
przyniósł ze swojej sypialni. Tak wiele dla mnie dziś zrobił, nie mogłam
wybaczyć sobie, że kiedyś tak oschle go traktowałam. Teraz było mi głupio.
*
Lilii
siedziała na kanapie a ja dotrzymywałem jej towarzystwa, chociaż tak naprawdę
miałem ochotę wybiec z mieszkania i znaleźć tego frajera, który chciał ją
skrzywdzić. Cały drżałem na myśl o tym co mogło się stać, jej zapłakana twarz
jeszcze bardziej potęgowała złość i ból. Można by rzecz, że jakaś odgórna siła
maczała w tym palce. Przecież Wojtek wcale nie chciał żebym z nim poszedł,
miałem zostać w domu i sprzątać. Ja jednak postawiłem na swoim i odprowadziłem
przyjaciela. Mogłem nie iść przez park wybierając krótszą drogę, mogłem
posiedzieć u Wojtka dłużej bo zaprosił mnie jeszcze na piwo. Byłem wściekły i
szczęśliwy. Wściekły bo Lilii mogła cierpieć i szczęśliwy bo udało mi się w
porę temu zapobiec. Teraz dziewczyna siedziała w moim mieszkaniu z zamkniętymi
oczami – najwyraźniej zasnęła. Należał jej się teraz odpoczynek, po takim dniu.
Postanowiłem przenieść ją do mojej sypialni. Lilii spokojnie spała a ja
zabrałem się za sprzątanie, żeby zająć czymś myśli, robiłem to najciszej jak
mogłem aby jej nie obudzić. Około trzeciej usłyszałem krzyk, krótki,
niezrozumiały. Od razu pobiegłem do sypialni, Lilka siedziała na łóżku i głośno
szlochała.
- Co
się stało? – spytałem siadając obok niej.
-
Koszmar – powiedziała tylko i wtuliła się we mnie. Znów miałem ją w ramionach.
Fakt, może sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, ale była tu, cała i zdrowa,
mogłem lekko gładzić ją po głowie żeby się uspokoiła i wiedziała, że ktoś jest
przy niej.
-
Możesz ze mną zostać? – zapytała po chwili wciąż szlochając.
- No
jasne – odparłem i usadowiłem się wygodniej. Po dwudziestu minutach znowu
zasnęła oparta o moje ramie.
Szóstka :D Czytajcie i mówcie czy wam się podoba??? Buziaki :* :* :*
+ Dzięki za komentarze :*
Fajnie fajnie Tylko więcej miłości między nimi Może w następnym
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam ;*
Jejku jaki Andrzej jest wrażliwy. A tego tamtego jakbym dopadła to chyba bym go zabiła. ;/ Eeeh.
OdpowiedzUsuńCzekam na koeljny :)
Pozdrawiam :*
Andrzej super hero, oo tak! :D
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo mi się podoba, właśnie czegoś takiego potrzebowałam ;)) lekko i fajnie napisany + ciekawie.
Wrona taki słodki, jejku *.* dobrze, że on tam był!
oj czuję, że coś się kroi! :D
pozdrawiam i czekam na nexta <3
Zapraszam na epilog :(
OdpowiedzUsuńhttp://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
Świetny rozdział! Czekam z niecierpliwością na następny:*
OdpowiedzUsuńŚwietny!! :3 wszystko nadrobiłam i chcę byś informowała mnie o kolejnych ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam ! :)
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
Pozdrawiam ciepło! :)
Zapraszam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńliving-in-suffer.blogspot.com ;]
Więcej miłości
OdpowiedzUsuń