Jeśli ktoś, ktokolwiek wciąż tu zagląda mam nadzieje ucieszy się na nową notkę.
Po
kilkunastu minutach marszu znalazłam się w Toscanie, na miejscu nie przywitał
mnie jednak szczery uśmiech Marcina – nie było go. Za barem stała Hania, która
pracowała u nas w weekendy.
-
Dlaczego zastępujesz Marcina? – zapytałam, bo czułam, że coś się święci.
-
Nie mam pojęcia – odpowiedziała mi – Rano zadzwoniła do mnie Zuzka i spytała
czy mogę przyjść, a ja akurat siedziałam w domu więc…
- Ok
w porządku – przerwałam dziewczynie i poszłam do kuchni – Dlaczego nie ma
Marcina? – zapytałam na dzień dobry. Zuzka miała dziwną minę ale po chwili
zaczęła:
-
Przyszedł rano jak zwykle, tylko, że z wymówieniem.
-
Jak to z wymówieniem?! – podniosłam głos.
- No
powiedział, że wyjeżdża, że nie zależy mu na ostatniej wypłacie i że
przeprasza, że zostawia nas akurat w takim momencie, wiesz wakacje i te sprawy.
Czułam
się podle. To przeze mnie, ale z drugiej strony zachował się jak dziecko, po
prostu uciekł. Byłam zła na siebie i na niego równocześnie. Zła bo mnie
zostawił i ja się poniekąd do tego przyczyniłam. Ale co poradzę na to, że chcę
mieć w nim przyjaciela? Wciąż nim jest i pozostanie ale po co od razu
wyjeżdżać?
-
Szkoda – tylko na tyle się wysiliłam. Zrobiłam sobie mocną kawę i usiadłam przy
małym stoliku na kuchni. Chciałam pogadać o tym wszystkim z Marcinem ale chyba
było już za późno na rozmowę w cztery oczy. Postanowiłam, że do niego napiszę.
-
Poradzicie sobie we trójkę? – zapytałam Pabla i Zuzki.
- No
jasne – odpowiedzieli chórem.
- Ok
to ja idę, muszę coś załatwić. Zuzka możemy spotkać się wieczorem?
- Ok
u mnie?
-
Nie, przyjdź do mnie, musze się jeszcze spakować. – powiedziałam i wyszłam z
Toscany. Po kilkunastu minutach byłam już w mieszkaniu, odpalałam laptopa i
logowałam się na poczcie. Siedemnaście nowych wiadomości. Reklama, bank, rabaty
w ulubionej sieciówce, kolejna reklama. Jest. Marcin Lipski. Wdech, wydech
uspokoiłam się i włączyłam wiadomość.
Lilii, na początku chciałem Cię
przeprosić. Wybacz. Nie chciałem żeby tak wyszło z tym pocałunkiem, powinienem
był nie myśleć tylko o sobie ale też o Tobie.
Wiem, że z pracy też nie powinienem był
rezygnować, to nieodpowiedzialne.
Wiem, że na pewno się na mnie nie
gniewasz, a może gniewasz… Nie mam pojęcia. Chyba nie potrafiłbym teraz tak po
prostu być koło Ciebie i udawać, że nic się nie dzieje. Kocham Cię i sądzę, że
prędko to się nie zmieni. Zależy mi na Tobie. Będę na ciebie czekał ale nie w
Bełchatowie (właśnie teraz się uśmiecham bo zdałem sobie sprawę, że rymuję).
Wyjeżdżam do Australii, nie wiem co mnie czeka, może jakaś kolejna przygoda,
którą opowiem Ci jeśli wrócę. Bo ja wciąż jestem twoim przyjacielem, to się nie
zmienia. Chcę żebyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć, pomimo tego, ze teraz
nawaliłem. Myślę o Tobie cały czas. Odezwę się niedługo. M.
Kilka
razy przeczytałam tą wiadomość zanim w pełni zdałam sobie sprawę z tego, że on
serio wyjechał. Pomimo żalu – w końcu opuścił mnie mój przyjaciel - cieszyłam
się, że znów jest w swoim żywiole. Podróże do jego życie. W Bełchatowie się
dusił – dla mnie. Byłam wściekła, skrzywdziłam go, ale nic nie mogłam na to
poradzić. Kochałam Andrzeja. Pomimo tego, że nie znam go długo był dla mnie
ważny. Uratował mnie. Postanowiłam
odpisać Marcinowi. Zabierałam się do tego ale nic sensownego nie przychodziło
mi do głowy. Skończyło się na krótkim:
Nigdy nie będę się na Ciebie gniewać.
Po
napisaniu tego krótkiego zdania poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać
obiad dla siebie i dla Andrzeja – musiałam się czymś zająć. Kiedy wszystko było
już na stole poszłam szybko do
mieszkania Wrony żeby go zawołać, dziwne, nie miałam nawet jego numeru
telefonu. Przyszedł do mnie razem z Biszkoptem i zasiedliśmy razem do
obiadu. Powiedziałam mu o ślubie na
który leciałam już jutro, Wronka trochę się zasmucił ale wracałam po czterech
dniach więc wszystko było w porządku, obiecał mi, że przez ten czas zaopiekuje
się moim psiakiem.
-
Wiesz, że będę za tobą bardzo, bardzo tęsknił – powiedział przytulając mnie i obdarowując
pocałunkami.
-
Zabrałabym cię ale mam tylko jeden bilet – uśmiechnęłam się do siatkarza – Ale
może teraz jakoś ci to zrekompensuje?
-
Jak? – zapytał robiąc maślane oczka.
- No
nie wiem…
- Ja
chyba wiem – powiedział i zaciągnął mnie do mojej sypialni…
~*~
-
Odwieziesz mnie jutro na lotnisko do Łodzi? – zapytałam kiedy Andrzej już
wychodził.
-
Jasne, o której?
- Na
jedenastą muszę tam być – odpowiedziałam Wronie.
-
Ok, będę u ciebie rano – powiedział i pocałował mnie na pożegnanie.
Nie
musiałam długo czekać na powitanie kolejnego gościa – Zuzy. Postanowiłam jej
opowiedzieć całe wczorajsze zajście. Mocno się zdziwiła zachowaniem Marcina i
tym, że ja i Wrona tak szybko staliśmy się parą.
-
Wiesz, że takie szybkie związki to nic dobrego?
-
Nie zakładaj od razu najgorszej wersji, zobaczymy jak to będzie…
-
Trzymam za was kciuki – powiedziała przytulając mnie. Resztę wieczoru
spędziłyśmy na pogaduszkach w mojej dość dużej garderobie bo musiałam spakować
wszystkie rzeczy na wyjazd. Około północy Zuza wróciła do siebie ja wzięłam
kąpiel a potem udałam się spać.
Obudził
mnie natarczywy dzwonek to drzwi. Co za tępak dobija się do mnie o siódmej? Poszłam
otworzyć drzwi w połowie jeszcze śpiąc.
-
Wrona co ty tu robisz? – zapytałam kiedy tylko spostrzegłam, że to on stoi w
progu moich drzwi.
-
Miałem być rano to jestem – powiedział uśmiechając się szeroko – szczerze
liczyłem na śniadanko, mam nawet bułki – podniósł wyżej torebkę ze świeżym
pieczywem.
- Ja
o tej porze jeszcze śpię – rzuciłam kiedy już wpuściłam siatkarza do środka.
-
Chyba nie zapomniałaś, że o jedenastej masz być na lotnisku?
- A
co chcesz się mnie szybko pozbyć? – zapytałam nastawiając ekspres do kawy.
- No
co ty, szczerze powiedziawszy to wolałbym żebyś nigdzie nie jechała –
powiedział obejmując mnie w talii.
-
Serio?
-
Serio – odpowiedział i pocałował mnie lekko w szyję.
Zjedliśmy
wspólnie śniadanie po którym zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Po
dziewiątej wyszliśmy jeszcze na chwilkę z Kopcikiem a potem zostawiliśmy go w
andrzejowym mieszkaniu i pojechaliśmy do Łodzi.
Jupiii:) czekałam i sie doczekałam:) Fajnie że postanowiłaś dokończyć pisanie :) pozdrawiam Karolina:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś :) czytam dalej i mam nadzieję,ze znów nie znikniesz:P
OdpowiedzUsuń