Dzwonek.
Otworzyłam drzwi. Stała w nich zapłakana Zuzia z opuchniętymi oczami i z
brudnymi od tuszu policzkami. Wpuściłam ją do środka i pierwsze co zrobiłam to
mocno objęłam moją przyjaciółkę.
- Co
się stało? – zapytałam wciąż trzymając ją w objęciach.
-
Damian… - odpowiedziała krótko.
-
Ale co zrobił? – wciąż drążyłam temat prowadząc Zuzę do salonu, usiadłyśmy
razem na kanapie. Dziewczyna spojrzała mi w oczy i zaczęła opowiadać:
-
Wróciłam do domu, stał przed drzwiami, czekał na mnie. Ucieszyłam się bo miał
przyjechać dopiero w przyszłym tygodniu – przerwała opowieść żeby otrzeć łzy –
powiedział, że nie wejdzie do środka i że przyjechał się pożegnać. Pomyślałam,
że w końcu zgodził się na ten staż no i wiesz ucieszyłam się bo to duża rzecz.
A on powiedział, że żegna się już na zawsze, że poznał kogoś. Lilii dlaczego? –
zapytała wybuchając płaczem – Najpierw rodzice teraz to.
-
Zuzia kochanie, on jest frajerem. Skończonym dupkiem nie wartym takiej
dziewczyny jak ty – odpowiedziałam przyjaciółce.
-
Ale Lilka mam wrażenie, że całe zło tego
świata spotyka tylko nas – wybuchła.
-
Zuzka nie przesadzaj, ludzie mają gorzej, a my mamy siebie, ja cię nigdy nie zostawię,
dobrze o tym wiesz.
-
Wiem, ale myślałam, że on mnie kocha- po raz kolejny wybuchła płaczem.
- Ja
cię kocham – powiedziałam.
Siedziałyśmy
w milczeniu kilka godzin. Zuzia cicho szlochała a ja machinalnie gładziłam ją
po ramieniu powtarzając, że jeszcze będzie dobrze. W końcu zgodziła się przejść
do mojej sypialni położyła się a ja przykryłam ją kocem. Zasnęła, a ja
położyłam się na kanapie, zdecydowałam że jutro zorganizuje nam jakieś rozrywki
żeby choć przez chwilkę zapomniała o tym co się stało. Pablo musiał sam sobie
poradzić.
Obudziłam
się rano cała obolała - kanapa to z pewnością nie jest idealne miejsce do
spania. Wstałam i podreptałam do sypialni sprawdzić co z Zuzą. Leżała wtulona w
skrawek koca. Wyglądała jak siedem nieszczęść.
- Przepraszam.
- Za
co? – zapytałam siadając przy niej.
- Że
tak ci się zwaliłam na głowę.
-
Zuzia wiesz, że do mnie możesz przyjść o każdej porze dnia i nocy a ja ci
zawsze pomogę – mówiłam głaszcząc ją po włosach.
-
Wiem i dziękuję – uśmiechnęła się do mnie lekko.
-
Może pójdziesz się teraz wykąpać a ja zrobię jakieś śniadanie – zaproponowałam.
- Ok
– powiedziała i skierowała się do łazienki.
Podczas
kiedy Zuzia brała kąpiel ja zadzwoniłam do Pabla i poprosiłam żeby dzisiejszy
dzień sam spędził w Toscanie. Wytłumaczyłam mu co się stało. Bardzo się przejął
i przystał na moją prośbę. Ten chłopak tak samo jak Zuzia był dla mnie ważny,
był moim przyjacielem, na nim też zawsze mogłam polegać. Skończyłam rozmowę i
zajęłam się przygotowaniem śniadania. Niestety Biszkopt nie dał mi w spokoju
zjeść, za bardzo spieszyło mu się na poranny spacer. Nałożyłam na siebie
krótkie spodenki oraz koszulkę i wyszłam z mieszkania. Miałam tylko nadzieję,
że nie spotkam nikogo znajomego, bo nie zdążyłam nawet porządnie uczesać włosów.
Wróciliśmy
do mieszkania po dwudziestu minutach. Zuzia siedziała nad sałatką i gmerała w
niej widelcem.
-
Nie ładnie bawić się jedzeniem – powiedziałam z uśmiechem.
-
Nie mam na nic ochoty.
-
Jedz tą sałatkę i wychodzimy.
-
Nie chce mi się – marudziła.
-
Ale mi się chce, zrozumiano? Jedziemy na zakupy – zarządziłam.
-
Lilii zrozum, że nie mam na to ochoty. Jak chcesz to jedź sama – powiedziała i
schowała twarz w dłoniach.
- A
na co masz ochotę? – zapytałam siadając przy niej.
-
Najchętniej położyłabym się w jakimś odludnym miejscu i przespała życie –
odpowiedziała.
-
Zuza – zaczęłam – nie możesz rozpaczać po takim facecie, wiesz że jak nie ten
to inny. Jesteś cudowną dziewczyną, jesteś śliczna, inteligentna i na dodatek
świetnie gotujesz – uśmiechnęłam się szerzej.
- No
i co z tego? – zapytała patrząc na mnie.
- To
z tego, że poznasz jeszcze faceta odpowiedniego dla ciebie – powiedziałam i
przytuliłam przyjaciółkę – A o Damianie po prostu spróbuj zapomnieć.
-
Postaram się – odpowiedziała mi tym razem z lekkim szczerym uśmiechem.
W
końcu zgodziłam się na to żebyśmy nie ruszały się dziś z domu zaraz po tym jak
wyperswadowałam jej chwilową przeprowadzkę do mojego mieszkania. Po śniadaniu i
kilku godzinach spędzonych na kanapie podczas oglądania durnych amerykańskich
reality show wyszłyśmy na spacer z Biszkoptem a potem wpadłyśmy jeszcze do domu
Zuzi po kilka jej rzeczy. Kiedy wracałyśmy z bloku wychodził mój nowy sąsiad.
-
Cześć – przywitał się kiedy tylko mnie spostrzegł.
-
Dzień dobry – odpowiedziałam mu.
-
Dzień dobry? – zaśmiał się rzucając wesołe spojrzenie – To dość oficjalne.
-
Wybacz ale nie mam w zwyczaju spoufalać się bardziej z ludźmi po pierwszym
spotkaniu – odpowiedziałam chłopakowi.
-
Szkoda – skwitował – no trudno może innym razem – powiedział szeroko się do
mnie uśmiechając.
-
Może.
- W
takim razie do zobaczenia – powiedział odchodząc i posyłając nam jeszcze jeden
przyjacielski uśmiech.
Odprowadziłam
chłopaka wzrokiem a następnie spojrzałam na Zuzę, która dziwnie się na mnie
patrzyła.
-
Co? – zapytałam.
-
Dlaczego jesteś taka oziębła? – zapytała mnie przyjaciółka.
-
Bo… - zamurowało mnie – nie wiem – dodałam zrezygnowana – może dlatego, że to
siatkarz.
-
Wiesz nie możesz z góry zakładać, że każdy facet grający w siatkówkę jest taki
sam.
-
Nie? – zapytałam z uśmiechem – No ok wiem, wiem ale co poradzę, że jestem już
uprzedzona?
-
Może postaraj się przełamać swoją niechęć? – podpowiedziała.
- To
nie będzie proste – szepnęłam bardziej do siebie niż do niej.
Wróciłyśmy
do mieszkania i oddałyśmy się leniuchowaniu. Zuzia wciąż była w podłym nastroju
a ja starałam się zrobić wszystko żeby jakoś jej pomóc. Bo nieudolnych próbach
dałam spokój. Wiedziałam z własnego doświadczenia, że najlepiej będzie jak po
prostu sama się z tego otrząśnie. Szkoda mi jej było. Ale byłam w stu
procentach pewna jednego - za jakiś czas
sama dojdzie do wniosku, że to nie był facet dla niej.
Wieczorem
znowu wyszłam z Kopcikiem, tym razem sama. Na klatce spotkałam mojego sąsiada,
który najwyraźniej też gdzieś wybywał.
-
Dobry wieczór – powiedział kiedy tylko spotkałam się z nim wzrokiem.
-
Dobry wieczór – odpowiedziałam prawie wybuchając śmiechem na widok jego miny.
-
Znowu się spotykamy – zauważył – to w sumie dobrze bo chciałem cię zaprosić na
parapetówkę do mnie w piątek. Wiesz taka sąsiedzka uprzejmość.
-
Dzięki, że o mnie pomyślałeś ale raczej nie skorzystam – odparłam kiedy razem
wychodziliśmy z bloku.
-
Raczej… To znaczy, że jeszcze nic straconego? – zapytał.
-
Hmm… ok jak chcesz, nie wpadnę – powiedziałam, spojrzałam na chłopaka i
posłałam mu uśmiech w stylu „sam tego chciałeś”.
-
Dlaczego taka jesteś?
-
Jaka? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-
Staram się być miły a ty za każdym razem mnie zbywasz. To tylko parapetówka u
sąsiada, nie zapraszam cię na randkę – oznajmił z lekkim uśmiechem brunet.
-
Wiem, ale po pierwsze cię nie znam, a po drugie jesteś siatkarzem tak?
- No
tak –odpowiedział na moje pytanie.
- No
właśnie…
- Co
właśnie? Nie lubisz siatkówki?
- Do
samego sportu nic nie mam, gorzej jeśli chodzi o graczy…– odpowiedziałam i
ruszyłam w stronę parku zostawiając siatkarza samego. Jeszcze przez dłuższą
chwilę czułam na sobie jego wzrok.
Nawaliłam z tym komentarzami, wybaczcie. Przyrzekam, że więcej tak nie zrobię!
Oddaję w Wasze ręce trzeci rozdział, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Komentujcie! Do soboty!!!
Ciekawe czemu nie lubi siatkarzy....
OdpowiedzUsuńTeż mnie zastanawia co ma ona do siatkarzy,może kiedyś ktoś ją skrzywdził????
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam ;*
fajny rozdział :) zapraszam do mnie , na nowe opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńhttp://you-will-see-some-day.blogspot.com/
Pozdrawiam , Angel <3
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCiekawe dlaczego nie lubi siatkarzy.Możliwe,że któryś ją bardzo mocno skrzywdził i dla tego wyraża niechęć do wszystkich graczy tego sportu.
Wydaje mi się,że nie powinna tak robić.Każdy jest inny.
Oby się przełamała.Mam nadzieję,że jednak pójdzie na tą parapetówkę u sąsiada. :D
Pozdrawiam ;*
Zastanawiam sie czemu nie lubi siatkarzy, ale mimo to kazdy jest inny i nie powinnna sie tak zachowywac. Mam nadzieje ze spotkaja sie na tej imprezce u sasiada :*
OdpowiedzUsuńPiszesz bloga o siatkówce? W takim razie to miejsce jest dla Ciebie: www.czytaj-siatkowke.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam, wejdź, przekonaj się.
Coś mi się wydaje, że uprzedzenie do siatkarzy, Lila ma po tej kłótni z dziewczyną Kłosa...
OdpowiedzUsuńWybacz, dopiero czytam to opowiadanie, dlatego komentuję post z 2014 roku :) Lecę czytać dalej
Natalie
the-magical-volleyball-love.blogspot.com