sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 3


Dzwonek. Otworzyłam drzwi. Stała w nich zapłakana Zuzia z opuchniętymi oczami i z brudnymi od tuszu policzkami. Wpuściłam ją do środka i pierwsze co zrobiłam to mocno objęłam moją przyjaciółkę.
- Co się stało? – zapytałam wciąż trzymając ją w objęciach.
- Damian…  - odpowiedziała krótko.
- Ale co zrobił? – wciąż drążyłam temat prowadząc Zuzę do salonu, usiadłyśmy razem na kanapie. Dziewczyna spojrzała mi w oczy i zaczęła opowiadać:
- Wróciłam do domu, stał przed drzwiami, czekał na mnie. Ucieszyłam się bo miał przyjechać dopiero w przyszłym tygodniu – przerwała opowieść żeby otrzeć łzy – powiedział, że nie wejdzie do środka i że przyjechał się pożegnać. Pomyślałam, że w końcu zgodził się na ten staż no i wiesz ucieszyłam się bo to duża rzecz. A on powiedział, że żegna się już na zawsze, że poznał kogoś. Lilii dlaczego? – zapytała wybuchając płaczem – Najpierw rodzice teraz to.
- Zuzia kochanie, on jest frajerem. Skończonym dupkiem nie wartym takiej dziewczyny jak ty – odpowiedziałam przyjaciółce.
- Ale Lilka mam wrażenie,  że całe zło tego świata spotyka tylko nas – wybuchła.
- Zuzka nie przesadzaj, ludzie mają gorzej, a my mamy siebie, ja cię nigdy nie zostawię, dobrze o tym wiesz.
- Wiem, ale myślałam, że on mnie kocha- po raz kolejny wybuchła płaczem.
- Ja cię kocham – powiedziałam.
Siedziałyśmy w milczeniu kilka godzin. Zuzia cicho szlochała a ja machinalnie gładziłam ją po ramieniu powtarzając, że jeszcze będzie dobrze. W końcu zgodziła się przejść do mojej sypialni położyła się a ja przykryłam ją kocem. Zasnęła, a ja położyłam się na kanapie, zdecydowałam że jutro zorganizuje nam jakieś rozrywki żeby choć przez chwilkę zapomniała o tym co się stało. Pablo musiał sam sobie poradzić.
Obudziłam się rano cała obolała - kanapa to z pewnością nie jest idealne miejsce do spania. Wstałam i podreptałam do sypialni sprawdzić co z Zuzą. Leżała wtulona w skrawek koca. Wyglądała jak siedem nieszczęść.
- Przepraszam.
- Za co? – zapytałam siadając przy niej.
- Że tak ci się zwaliłam na głowę.
- Zuzia wiesz, że do mnie możesz przyjść o każdej porze dnia i nocy a ja ci zawsze pomogę – mówiłam głaszcząc ją po włosach.
- Wiem i dziękuję – uśmiechnęła się do mnie lekko.
- Może pójdziesz się teraz wykąpać a ja zrobię jakieś śniadanie – zaproponowałam.
- Ok – powiedziała i skierowała się do łazienki.
Podczas kiedy Zuzia brała kąpiel ja zadzwoniłam do Pabla i poprosiłam żeby dzisiejszy dzień sam spędził w Toscanie. Wytłumaczyłam mu co się stało. Bardzo się przejął i przystał na moją prośbę. Ten chłopak tak samo jak Zuzia był dla mnie ważny, był moim przyjacielem, na nim też zawsze mogłam polegać. Skończyłam rozmowę i zajęłam się przygotowaniem śniadania. Niestety Biszkopt nie dał mi w spokoju zjeść, za bardzo spieszyło mu się na poranny spacer. Nałożyłam na siebie krótkie spodenki oraz koszulkę i wyszłam z mieszkania. Miałam tylko nadzieję, że nie spotkam nikogo znajomego, bo nie zdążyłam nawet porządnie uczesać włosów.
Wróciliśmy do mieszkania po dwudziestu minutach. Zuzia siedziała nad sałatką i gmerała w niej widelcem.
- Nie ładnie bawić się jedzeniem – powiedziałam z uśmiechem.
- Nie mam na nic ochoty.
- Jedz tą sałatkę i wychodzimy.
- Nie chce mi się – marudziła.
- Ale mi się chce, zrozumiano? Jedziemy na zakupy – zarządziłam.
- Lilii zrozum, że nie mam na to ochoty. Jak chcesz to jedź sama – powiedziała i schowała twarz w dłoniach.
- A na co masz ochotę? – zapytałam siadając przy niej.
- Najchętniej położyłabym się w jakimś odludnym miejscu i przespała życie – odpowiedziała.
- Zuza – zaczęłam – nie możesz rozpaczać po takim facecie, wiesz że jak nie ten to inny. Jesteś cudowną dziewczyną, jesteś śliczna, inteligentna i na dodatek świetnie gotujesz – uśmiechnęłam się szerzej.
- No i co z tego? – zapytała patrząc na mnie.
- To z tego, że poznasz jeszcze faceta odpowiedniego dla ciebie – powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę – A o Damianie po prostu spróbuj zapomnieć.
- Postaram się – odpowiedziała mi tym razem z lekkim szczerym uśmiechem.
W końcu zgodziłam się na to żebyśmy nie ruszały się dziś z domu zaraz po tym jak wyperswadowałam jej chwilową przeprowadzkę do mojego mieszkania. Po śniadaniu i kilku godzinach spędzonych na kanapie podczas oglądania durnych amerykańskich reality show wyszłyśmy na spacer z Biszkoptem a potem wpadłyśmy jeszcze do domu Zuzi po kilka jej rzeczy. Kiedy wracałyśmy z bloku wychodził mój nowy sąsiad.
- Cześć – przywitał się kiedy tylko mnie spostrzegł.
- Dzień dobry – odpowiedziałam mu.
- Dzień dobry? – zaśmiał się rzucając wesołe spojrzenie – To dość oficjalne.
- Wybacz ale nie mam w zwyczaju spoufalać się bardziej z ludźmi po pierwszym spotkaniu – odpowiedziałam chłopakowi.
- Szkoda – skwitował – no trudno może innym razem – powiedział szeroko się do mnie uśmiechając.
- Może.
- W takim razie do zobaczenia – powiedział odchodząc i posyłając nam jeszcze jeden przyjacielski uśmiech.
Odprowadziłam chłopaka wzrokiem a następnie spojrzałam na Zuzę, która dziwnie się na mnie patrzyła.
- Co? – zapytałam.
- Dlaczego jesteś taka oziębła? – zapytała mnie przyjaciółka.
- Bo… - zamurowało mnie – nie wiem – dodałam zrezygnowana – może dlatego, że to siatkarz.
- Wiesz nie możesz z góry zakładać, że każdy facet grający w siatkówkę jest taki sam.
- Nie? – zapytałam z uśmiechem – No ok wiem, wiem ale co poradzę, że jestem już uprzedzona?
- Może postaraj się przełamać swoją niechęć? – podpowiedziała.
- To nie będzie proste – szepnęłam bardziej do siebie niż do niej.
Wróciłyśmy do mieszkania i oddałyśmy się leniuchowaniu. Zuzia wciąż była w podłym nastroju a ja starałam się zrobić wszystko żeby jakoś jej pomóc. Bo nieudolnych próbach dałam spokój. Wiedziałam z własnego doświadczenia, że najlepiej będzie jak po prostu sama się z tego otrząśnie. Szkoda mi jej było. Ale byłam w stu procentach pewna jednego -  za jakiś czas sama dojdzie do wniosku, że to nie był facet dla niej.
Wieczorem znowu wyszłam z Kopcikiem, tym razem sama. Na klatce spotkałam mojego sąsiada, który najwyraźniej też gdzieś wybywał.
- Dobry wieczór – powiedział kiedy tylko spotkałam się z nim wzrokiem.
- Dobry wieczór – odpowiedziałam prawie wybuchając śmiechem na widok jego miny.
- Znowu się spotykamy – zauważył – to w sumie dobrze bo chciałem cię zaprosić na parapetówkę do mnie w piątek. Wiesz taka sąsiedzka uprzejmość.
- Dzięki, że o mnie pomyślałeś ale raczej nie skorzystam – odparłam kiedy razem wychodziliśmy z bloku.
- Raczej… To znaczy, że jeszcze nic straconego? – zapytał.
- Hmm… ok jak chcesz, nie wpadnę – powiedziałam, spojrzałam na chłopaka i posłałam mu uśmiech w stylu „sam tego chciałeś”.
- Dlaczego taka jesteś?
- Jaka? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Staram się być miły a ty za każdym razem mnie zbywasz. To tylko parapetówka u sąsiada, nie zapraszam cię na randkę – oznajmił z lekkim uśmiechem brunet.
- Wiem, ale po pierwsze cię nie znam, a po drugie jesteś siatkarzem tak?
- No tak –odpowiedział na moje pytanie.
- No właśnie…
- Co właśnie? Nie lubisz siatkówki?
- Do samego sportu nic nie mam, gorzej jeśli chodzi o graczy…– odpowiedziałam i ruszyłam w stronę parku zostawiając siatkarza samego. Jeszcze przez dłuższą chwilę czułam na sobie jego wzrok.


Nawaliłam z tym komentarzami, wybaczcie. Przyrzekam, że więcej tak nie zrobię!
Oddaję w Wasze ręce trzeci rozdział, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Komentujcie! Do soboty!!!

7 komentarzy:

  1. Ciekawe czemu nie lubi siatkarzy....

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mnie zastanawia co ma ona do siatkarzy,może kiedyś ktoś ją skrzywdził????
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział :) zapraszam do mnie , na nowe opowiadanie :D
    http://you-will-see-some-day.blogspot.com/
    Pozdrawiam , Angel <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :D
    Ciekawe dlaczego nie lubi siatkarzy.Możliwe,że któryś ją bardzo mocno skrzywdził i dla tego wyraża niechęć do wszystkich graczy tego sportu.
    Wydaje mi się,że nie powinna tak robić.Każdy jest inny.
    Oby się przełamała.Mam nadzieję,że jednak pójdzie na tą parapetówkę u sąsiada. :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiam sie czemu nie lubi siatkarzy, ale mimo to kazdy jest inny i nie powinnna sie tak zachowywac. Mam nadzieje ze spotkaja sie na tej imprezce u sasiada :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz bloga o siatkówce? W takim razie to miejsce jest dla Ciebie: www.czytaj-siatkowke.blogspot.com
    Zapraszam, wejdź, przekonaj się.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś mi się wydaje, że uprzedzenie do siatkarzy, Lila ma po tej kłótni z dziewczyną Kłosa...
    Wybacz, dopiero czytam to opowiadanie, dlatego komentuję post z 2014 roku :) Lecę czytać dalej
    Natalie
    the-magical-volleyball-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń