sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 2


Zaraz po pobudce i porannej toalecie nałożyłam na siebie wygodne jeansy i koszulkę a także moje ulubione trampki i wyszłam na spacer z Biszkoptem. Dziś się nie spieszyłam bo nie musiałam iść do pracy. Chodziłam z Biszkoptem naszymi stałymi ścieżkami i planowałam dzisiejszy dzień. Po powrocie do domu nasypałam mojemu psiakowi trochę karmy do miski i sama zabrałam się za przyrządzanie omletu dla siebie. Kiedy już przyrządziłam śniadanie zabrałam je do salonu, rozsiadłam się wygodnie na kanapie i włączyłam telewizje. Jak to w wakacyjny poranek- wszędzie kompletne nudy, ustawiłam jeden z kanałów sportowych i zaczęłam oglądać jakiś program o siatkarzach, kojarzyłam niektórych z nich bo byli stałymi bywalcami mojej restauracji. Szczególnie dobrze pamiętam takiego jednego, ze względu na jego dziewczynę. Nawiązała się między nią a mną sprzeczka po której już nie odwiedza Toscany, a jej facet przychodzi tylko w towarzystwie kumpli.
- O patrz Kopcik, to ten facet o którym ci opowiadałam- powiedziałam i pokazałam psu ekran, ale ten chyba nie był zainteresowany- Karol Kłos, ciekawe czy jego dziewuchę też pokażą…
Pooglądałam jeszcze chwile wywiady z siatkarzami a potem zaczęłam pakować torbę na basen, zamierzałam dziś pojechać do Łodzi, najpierw na małe zakupy a potem na pływalnie. Przebrana w coś bardziej odpowiedniego na wyjście, zabrałam Biszkopta na chwilkę na dwór, a następnie pojechałam do Łodzi.
Trzy godziny w centrum handlowym przyniosły mi kilka nowych rzeczy do wzbogacenia mojej garderoby. Wpadłam jeszcze na sałatkę do mojej ulubionej knajpki i pojechałam na pływalnie. Dwadzieścia długości basenu, prysznic i powrót do Bełchatowa.  W domu całkowicie wyczerpana wzięłam kąpiel i wyszłam z Biszkoptem na spacer, tym razem powędrowaliśmy do Toscany.
- Hej – przywitałam się wchodząc do środka.
- Dzień dobry szefowo – odpowiedział mi Marcin, który stał za barem i robił za kelnera na tygodniu.
- Nie lubię jak tak mówisz – uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Wiem, że nie lubisz ale ja lubię cię denerwować – zaśmiał się – uroczo wtedy marszczysz brwi.
- Ha ha ha – zaśmiałam się sarkastycznie ale po chwili słodko się do niego uśmiechnęłam - Dużo było dziś ludzi?- zapytałam Marcina.
- Całkiem sporo – odpowiedział.
- To dobrze – powiedziałam i poszłam do kuchni.
- Hej – krzyknęła Zuzia kiedy mnie zobaczyła – a co z wolnym? Zapomniałaś, że miałaś tu dziś nie przychodzić? – zapytała się z uśmiechem na twarzy.
- A co nie jestem tu mile widziana? – odpowiedziałam dziewczynie pytaniem.
- Nawet dnia nie możemy od ciebie odpocząć – wtrącił Pablo na co ja, jak mała dziewczynka pokazałam mu język.
- No wiecie co, teraz to mi się dopiero przykro zrobiło – zaśmiałam się i w tym momencie Marcin przyniósł zamówienie – dobra to wy sobie tu pracujcie a ja wracam do domu, do jutra – pożegnałam się ze wszystkimi i opuściłam Toscane.
Na dworze zaczęło już powoli się ściemniać, wracałam do domu szybkim krokiem bo w miarę jak zachodziło słońce robiło się także coraz chłodniej, po piętnastu minutach byliśmy już pod blokiem. Weszłam na klatkę i zaczęłam się kierować na swoje pierwsze piętro.
- Chodź Kopcik – powiedziałam do psa bo ten stanął nagle i ani myślał iść dalej, pociągnęłam lekko za smycz i znowu zaczęłam iść po schodach a kiedy podniosłam głowę zobaczyłam że przy drzwiach mojego mieszkania stoi dwóch mężczyzn. Jednego z nich rozpoznałam od razu, był to ów sławetny Karol Kłos, drugi facet był mniej więcej tego samego wzrostu, obaj obserwowali moje zmagania z huskym.
- Dzień dobry – powiedziałam niepewnie, bo nie była to normalna sytuacja.
- Dzień dobry – odpowiedzieli w tym samym momencie.
- Sorry ale czy to któryś z was rozstawia na klatce schodowej te kartony przez, które nie da się normalnie przejść? – zapytałam bo pomyślałam, że jeśli to wina któregoś z nich to coś z tym zrobi.
- Tak, to wszystko moje, dopiero się wprowadziłem a w mieszkaniu wciąż trwa remont – zaczął tłumaczyć się ten drugi.
- No to niech Pan coś z tym zrobi – powiedziałam i zaczęłam otwierać drzwi swojego mieszkania  kluczem.
- Jaki Pan, jestem Andrzej – powiedział podając mi rękę. Chłodno zmierzyłam go wzrokiem, ale nie wypadało się nie przedstawić tym bardziej, że jakby nie patrząc był moim nowym sąsiadem. Odwzajemniłam uścisk dłoni.
- Liliana – przedstawiłam się – a można wiedzieć dlaczego stoicie tak na klatce schodowej i tarasujecie przejście?
- Zamek w drzwiach mi się zatrzasnął i nie mogę ich otworzyć – odpowiedział mi nowy sąsiad z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Przykre – powiedziałam i otworzyłam drzwi swojego mieszkania bo nie zamierzałam wciąż tam z nimi sterczeć – do widzenia – pożegnałam się z tą dwójką.
- Hej – usłyszałam jeszcze słowa Andrzeja i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Dziwne spotkanie, to że mieszkanie obok miał dzielić nowy lokator nie było w sumie takie złe, ale to że miał być nim najprawdopodobniej siatkarz bardzo mi przeszkadzało. Miałam już to do siebie, że nie przepadałam za tymi bełchatowskimi grajkami. A z resztą do siatkarzy uprzedziłam się już w liceum. Miałam tylko nadzieję, że z tym siatkarzykiem nie będzie więcej problemów.
*
- No stary, sąsiadkę to ty masz niezłą muszę szczerze przyznać - powiedział Kłos kiedy tylko weszliśmy do mieszkania i zamknęliśmy za sobą drzwi, z wymienionym zamkiem nawiasem mówiąc – ale mam wrażenie, że skądś ją kojarzę – zamyślił się na chwilę.
- Niezła to mało powiedziane -  odpowiedziałem przyjacielowi – ale mam wrażenie, że nowe znajomości jej nie interesują – dodałem.
- Zdaje ci się, pewnie chciała poudawać niedostępną.
- Wiesz nie każda dziewczyna jest taka sama Karol.
- No niby tak. No ale Liliana… – zaakcentował mocniej jej imię – Wrona bierz się za nią! – krzyknął roześmiany.
- Spoko – odpowiedziałem przyjacielowi śmiejąc się. Ale Kłos miał rację. Ta dziewczyna była warta uwagi. Na pewno nie była taka jak te wszystkie inne, które poznałem do tej pory. Było w niej coś tajemniczego, naprawdę wydawało mi się, że wyraźnie nie miała ochoty ze mną rozmawiać.
- Kłos! – zawołałem przyjaciela, który właśnie opróżniał moją lodówkę.
- Czego? – zapytał pochłaniając kawałek ciasta, które przywieźli mi rodzice.
- Czy ze mną jest coś nie tak? – zapytałem.
- O co ci chodzi? – odpowiedział pytaniem na pytanie z głupkowatą miną na twarzy.
- No chodzi o to dlaczego nie mam nikogo…
- Bo nie jesteś tak przystojny jak ja – zaśmiał się mój przyjaciel – nie no ale tak szczerze, to moim zdaniem jeszcze nie znalazłeś tej jedynej wiesz?
- Mam nadzieje – powiedziałem i zacząłem wypakowywać ubrania z kartonów do szafy w sypialni.
*
What goes around comes back around… płynęło cicho z głośników. Twórczość Beyonce najczęściej towarzyszyła mi podczas tych wszystkich godzin spędzonych w kuchni. Tak było i tym razem. Szykowałam dla siebie drobną kolację, ponieważ było już stosunkowo późno a ja miałam ochotę na drobną przekąskę do filmu, postawiłam na sałatkę, która po dziesięciu minutach była już gotowa. Powędrowałam do salonu i razem z Biszkoptem wygodnie rozłożyłam się na kanapie. W telewizji właśnie puścili „Dumę i uprzedzenie” więc mogłam całkowicie się odprężyć. Jednak po kilku minutach zadzwonił mój telefon – to była Zuzia.
- Co tam? – zapytałam przyjaciółki bez zbędnych powitań.
- Mogę do ciebie wpaść? – zapytała łamiącym się głosem.
- Głupio się pytasz – odpowiedziałam – ale co się stało?
- Zaraz się dowiesz – powiedziała i odłożyła słuchawkę.


Jestem cholernie zawiedziona. Trzy komentarze, serio? 
Jest w ogóle sens w umieszczaniu notek??? Błagam jeśli czytacie to komentujcie!!! Pozdrawiam.
P.S. Jeśli komentarzy będzie wciąż mało to chyba zawieszę tego bloga :(

9 komentarzy:

  1. Ja czytam zawsze!!!
    A co do rozdziału to świetny jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie polecam wymuszania komentarzy szczegolnie ze zaczynasz tego bloga bo to tylko zniechceca...
    rozdzial intrygujacy i czekam na next a przy okazji zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czytam! ;) czekam do soboty :p Pozdrawiam K.P

    OdpowiedzUsuń
  4. dokładnie, takie wymuszanie odpycha.... ;/. pisz dalej, mi się bardzo podoba, czołem! :D. Gonia

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!!!!
    Nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Jestem ciekawa czemu ona nie lubi "bełchatowskich grajków". a tak w ogóle jeśli lubisz pisać to pisz przede wszystkim dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. popieram dziewczyny u góry :) Mi się bardzo twój blog podoba, a znalazłam go dopiero przed paroma minutami i przeczytałam to co tu masz i blog jest naprawdę świetny! :)

    A przy okazji zapraszam do siebie :) http://liesareeverywhere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam sie z reszta, takie namawianie zniecheca :/ a ogolnie jak zwykle super :) czekam do soboty ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeżeli jesteś zainteresowana to zapraszam do zapoznania się z bohaterami mojego nowego opowiadania i wpisywania się w zakładkę "informowani". :).
    http://uwiklani-w-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń