Zaraz
po pobudce i porannej toalecie nałożyłam na siebie wygodne jeansy i koszulkę a
także moje ulubione trampki i wyszłam na spacer z Biszkoptem. Dziś się nie
spieszyłam bo nie musiałam iść do pracy. Chodziłam z Biszkoptem naszymi stałymi
ścieżkami i planowałam dzisiejszy dzień. Po powrocie do domu nasypałam mojemu
psiakowi trochę karmy do miski i sama zabrałam się za przyrządzanie omletu dla
siebie. Kiedy już przyrządziłam śniadanie zabrałam je do salonu, rozsiadłam się
wygodnie na kanapie i włączyłam telewizje. Jak to w wakacyjny poranek- wszędzie
kompletne nudy, ustawiłam jeden z kanałów sportowych i zaczęłam oglądać jakiś
program o siatkarzach, kojarzyłam niektórych z nich bo byli stałymi bywalcami
mojej restauracji. Szczególnie dobrze pamiętam takiego jednego, ze względu na
jego dziewczynę. Nawiązała się między nią a mną sprzeczka po której już nie
odwiedza Toscany, a jej facet przychodzi tylko w towarzystwie kumpli.
- O
patrz Kopcik, to ten facet o którym ci opowiadałam- powiedziałam i pokazałam
psu ekran, ale ten chyba nie był zainteresowany- Karol Kłos, ciekawe czy jego
dziewuchę też pokażą…
Pooglądałam
jeszcze chwile wywiady z siatkarzami a potem zaczęłam pakować torbę na basen,
zamierzałam dziś pojechać do Łodzi, najpierw na małe zakupy a potem na
pływalnie. Przebrana w coś bardziej odpowiedniego na wyjście, zabrałam
Biszkopta na chwilkę na dwór, a następnie pojechałam do Łodzi.
Trzy
godziny w centrum handlowym przyniosły mi kilka nowych rzeczy do wzbogacenia
mojej garderoby. Wpadłam jeszcze na sałatkę do mojej ulubionej knajpki i
pojechałam na pływalnie. Dwadzieścia długości basenu, prysznic i powrót do
Bełchatowa. W domu całkowicie wyczerpana
wzięłam kąpiel i wyszłam z Biszkoptem na spacer, tym razem powędrowaliśmy do
Toscany.
-
Hej – przywitałam się wchodząc do środka.
-
Dzień dobry szefowo – odpowiedział mi Marcin, który stał za barem i robił za
kelnera na tygodniu.
-
Nie lubię jak tak mówisz – uśmiechnęłam się do chłopaka.
-
Wiem, że nie lubisz ale ja lubię cię denerwować – zaśmiał się – uroczo wtedy
marszczysz brwi.
- Ha
ha ha – zaśmiałam się sarkastycznie ale po chwili słodko się do niego
uśmiechnęłam - Dużo było dziś ludzi?- zapytałam Marcina.
- Całkiem sporo – odpowiedział.
- To
dobrze – powiedziałam i poszłam do kuchni.
-
Hej – krzyknęła Zuzia kiedy mnie zobaczyła – a co z wolnym? Zapomniałaś, że
miałaś tu dziś nie przychodzić? – zapytała się z uśmiechem na twarzy.
- A
co nie jestem tu mile widziana? – odpowiedziałam dziewczynie pytaniem.
-
Nawet dnia nie możemy od ciebie odpocząć – wtrącił Pablo na co ja, jak mała
dziewczynka pokazałam mu język.
- No
wiecie co, teraz to mi się dopiero przykro zrobiło – zaśmiałam się i w tym
momencie Marcin przyniósł zamówienie – dobra to wy sobie tu pracujcie a ja
wracam do domu, do jutra – pożegnałam się ze wszystkimi i opuściłam Toscane.
Na
dworze zaczęło już powoli się ściemniać, wracałam do domu szybkim krokiem bo w
miarę jak zachodziło słońce robiło się także coraz chłodniej, po piętnastu
minutach byliśmy już pod blokiem. Weszłam na klatkę i zaczęłam się kierować na
swoje pierwsze piętro.
-
Chodź Kopcik – powiedziałam do psa bo ten stanął nagle i ani myślał iść dalej,
pociągnęłam lekko za smycz i znowu zaczęłam iść po schodach a kiedy podniosłam
głowę zobaczyłam że przy drzwiach mojego mieszkania stoi dwóch mężczyzn.
Jednego z nich rozpoznałam od razu, był to ów sławetny Karol Kłos, drugi facet
był mniej więcej tego samego wzrostu, obaj obserwowali moje zmagania z huskym.
-
Dzień dobry – powiedziałam niepewnie, bo nie była to normalna sytuacja.
-
Dzień dobry – odpowiedzieli w tym samym momencie.
-
Sorry ale czy to któryś z was rozstawia na klatce schodowej te kartony przez,
które nie da się normalnie przejść? – zapytałam bo pomyślałam, że jeśli to wina
któregoś z nich to coś z tym zrobi.
-
Tak, to wszystko moje, dopiero się wprowadziłem a w mieszkaniu wciąż trwa
remont – zaczął tłumaczyć się ten drugi.
- No
to niech Pan coś z tym zrobi – powiedziałam i zaczęłam otwierać drzwi swojego
mieszkania kluczem.
-
Jaki Pan, jestem Andrzej – powiedział podając mi rękę. Chłodno zmierzyłam go
wzrokiem, ale nie wypadało się nie przedstawić tym bardziej, że jakby nie
patrząc był moim nowym sąsiadem. Odwzajemniłam uścisk dłoni.
-
Liliana – przedstawiłam się – a można wiedzieć dlaczego stoicie tak na klatce
schodowej i tarasujecie przejście?
-
Zamek w drzwiach mi się zatrzasnął i nie mogę ich otworzyć – odpowiedział mi
nowy sąsiad z lekkim uśmiechem na twarzy.
-
Przykre – powiedziałam i otworzyłam drzwi swojego mieszkania bo nie zamierzałam
wciąż tam z nimi sterczeć – do widzenia – pożegnałam się z tą dwójką.
-
Hej – usłyszałam jeszcze słowa Andrzeja i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Dziwne
spotkanie, to że mieszkanie obok miał dzielić nowy lokator nie było w sumie
takie złe, ale to że miał być nim najprawdopodobniej siatkarz bardzo mi
przeszkadzało. Miałam już to do siebie, że nie przepadałam za tymi
bełchatowskimi grajkami. A z resztą do siatkarzy uprzedziłam się już w liceum. Miałam
tylko nadzieję, że z tym siatkarzykiem nie będzie więcej problemów.
*
- No
stary, sąsiadkę to ty masz niezłą muszę szczerze przyznać - powiedział Kłos
kiedy tylko weszliśmy do mieszkania i zamknęliśmy za sobą drzwi, z wymienionym
zamkiem nawiasem mówiąc – ale mam wrażenie, że skądś ją kojarzę – zamyślił się
na chwilę.
-
Niezła to mało powiedziane -
odpowiedziałem przyjacielowi – ale mam wrażenie, że nowe znajomości jej
nie interesują – dodałem.
-
Zdaje ci się, pewnie chciała poudawać niedostępną.
-
Wiesz nie każda dziewczyna jest taka sama Karol.
- No
niby tak. No ale Liliana… –
zaakcentował mocniej jej imię – Wrona bierz się za nią! – krzyknął roześmiany.
-
Spoko – odpowiedziałem przyjacielowi śmiejąc się. Ale Kłos miał rację. Ta
dziewczyna była warta uwagi. Na pewno nie była taka jak te wszystkie inne,
które poznałem do tej pory. Było w niej coś tajemniczego, naprawdę wydawało mi
się, że wyraźnie nie miała ochoty ze mną rozmawiać.
-
Kłos! – zawołałem przyjaciela, który właśnie opróżniał moją lodówkę.
-
Czego? – zapytał pochłaniając kawałek ciasta, które przywieźli mi rodzice.
-
Czy ze mną jest coś nie tak? – zapytałem.
- O
co ci chodzi? – odpowiedział pytaniem na pytanie z głupkowatą miną na twarzy.
- No
chodzi o to dlaczego nie mam nikogo…
- Bo
nie jesteś tak przystojny jak ja – zaśmiał się mój przyjaciel – nie no ale tak
szczerze, to moim zdaniem jeszcze nie znalazłeś tej jedynej wiesz?
-
Mam nadzieje – powiedziałem i zacząłem wypakowywać ubrania z kartonów do szafy
w sypialni.
*
What
goes around comes back around… płynęło cicho z głośników. Twórczość Beyonce
najczęściej towarzyszyła mi podczas tych wszystkich godzin spędzonych w kuchni.
Tak było i tym razem. Szykowałam dla siebie drobną kolację, ponieważ było już stosunkowo
późno a ja miałam ochotę na drobną przekąskę do filmu, postawiłam na sałatkę,
która po dziesięciu minutach była już gotowa. Powędrowałam do salonu i razem z
Biszkoptem wygodnie rozłożyłam się na kanapie. W telewizji właśnie puścili
„Dumę i uprzedzenie” więc mogłam całkowicie się odprężyć. Jednak po kilku
minutach zadzwonił mój telefon – to była Zuzia.
- Co
tam? – zapytałam przyjaciółki bez zbędnych powitań.
- Mogę
do ciebie wpaść? – zapytała łamiącym się głosem.
-
Głupio się pytasz – odpowiedziałam – ale co się stało?
-
Zaraz się dowiesz – powiedziała i odłożyła słuchawkę.
Jestem cholernie zawiedziona. Trzy komentarze, serio?
Jest w ogóle sens w umieszczaniu notek??? Błagam jeśli czytacie to komentujcie!!! Pozdrawiam.
P.S. Jeśli komentarzy będzie wciąż mało to chyba zawieszę tego bloga :(
Ja czytam zawsze!!!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to świetny jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie :)
Pozdrawiam!
nie polecam wymuszania komentarzy szczegolnie ze zaczynasz tego bloga bo to tylko zniechceca...
OdpowiedzUsuńrozdzial intrygujacy i czekam na next a przy okazji zapraszam do siebie :)
Ja też czytam! ;) czekam do soboty :p Pozdrawiam K.P
OdpowiedzUsuńdokładnie, takie wymuszanie odpycha.... ;/. pisz dalej, mi się bardzo podoba, czołem! :D. Gonia
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego.
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział. Jestem ciekawa czemu ona nie lubi "bełchatowskich grajków". a tak w ogóle jeśli lubisz pisać to pisz przede wszystkim dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńpopieram dziewczyny u góry :) Mi się bardzo twój blog podoba, a znalazłam go dopiero przed paroma minutami i przeczytałam to co tu masz i blog jest naprawdę świetny! :)
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam do siebie :) http://liesareeverywhere.blogspot.com/
Zgadzam sie z reszta, takie namawianie zniecheca :/ a ogolnie jak zwykle super :) czekam do soboty ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli jesteś zainteresowana to zapraszam do zapoznania się z bohaterami mojego nowego opowiadania i wpisywania się w zakładkę "informowani". :).
OdpowiedzUsuńhttp://uwiklani-w-milosc.blogspot.com/