Kiedy
przyjechała na lotnisko była bardzo zdziwiona i ucieszona, dopiero kiedy
podeszła bliżej i zobaczyła moje zapuchnięte i czerwone od łez oczy zrozumiała,
że stało się coś złego.
Dojechałyśmy
do jej domu praktycznie się nie odzywając, dopiero na miejscu kiedy byłyśmy
same zabrałam się za zwierzenia. Opowiedziałam jej o tym koszmarnym dniu, o
Marcelinie i Andrzeju, o ciąży. Wiadomość o tym co zrobiła moja siostra
dotknęła jej tak samo jak mnie. Mama przepraszała mnie bo było jej wstyd,
Marcelina zawiodła również ją. Na szczęście znalazł się lepszy temat do rozmowy
– wnuk lub wnuczka. Czułam, że przyjazd
do mamy był najlepszą rzeczą na jaką mogłam wpaść. Może tu uda mi się o nim zapomnieć?
*
- Zuzka
rozmawiałaś z Lilką? – zapytałem kiedy tylko dziewczyna otworzyła mi drzwi.
-
Nie, a co się stało?
-
Chyba wyjechała…
-
Co? Dlaczego?
-
Zuzka ona myśli, że ja ją zdradziłem.
-
Co? – wrzasnęła – Jak mogłeś?
-
Czy ty mnie słuchasz? Zareagowałaś tak samo jak Lilii – powiedziałem
zrezygnowany – ona myśli, że ją
zdradziłem.
-
Ale czemu? – zapytała tak samo zagubiona w tej sprawie jak ja.
-
Chyba Marcelina naopowiadała jej jakichś głupot.
-
Wiedziałam, wiedziałam, że to się tak skończy. Ona nie mogła mieć czystych
intencji. Wiedziałam – powtarzała – że ta baba jeszcze namiesza.
-
Zuza pomóż mi, proszę. Lilka nie odbiera telefonów, nie chcę ze mną rozmawiać.
-
Wyjechała? – zapytała dla pewności.
-
Chyba tak, na parkingu nie ma jej samochodu.
-
Może pojechała do ojca… Albo do mamy, nie raczej nie przecież ona mieszka w
Vancouver – głośno myślała dziewczyna.
- Co
tu się dzieje? – zapytał Kłos wchodząc do domu Zuzi. Przywitał się z nią
pocałunkiem ponieważ od jakiegoś czasu są parą.
-
Lilka wyjechała bo Wrona ją zdradził – odpowiedziała krótko na pytanie Karola.
-
Co, zdradziłeś Lilkę?
-
Nie zdradziłem jej do jasnej cholery! Ile można powtarzać? – pytałem
poirytowany. Tak zły nie byłem już dawno. Lilka nawet nie dała mi dojść do
słowa, wytłumaczyć, że jest w błędzie. Wyjechała, nie wiem gdzie i nie wiem na
jak długo. Czułem się jak jakiś
kompletny idiota w durnym show. Nie miałem pojęcia co tu się właściwie dzieje.
Marcelina, która nagle mnie całuje, Lilka załamana płacze i krzyczy rzucając
moimi ubraniami. Co to do cholery jest? Ukryta kamera czy co? – Zuzka czy ty
możesz do niej zadzwonić?
-
Jasne, że mogę, pytanie tylko czy ty mówisz prawdę. Słuchaj jeśli ją zdradziłeś
to licz się z tym, że będziesz miał ze mną do czynienia. Ona nosi twoje dziecko
a ty wskakujesz do łóżka jej siostrze?
- Mówiłem
przecież, że do niczego nie doszło, nie skrzywdziłbym Lilki – powiedziałem i
zacząłem płakać. Nigdy nie płakałem, to było jakiś inny wymiar. Jej zniknięcie
i to, że najprawdopodobniej nie chcę mnie znać wywołało we mnie takie emocje.
Wszystko działo się jak w jakimś najgorszym koszmarze. Usiadłem na jednym z
krzeseł w kuchni Zuzki zrezygnowany.
-
Wrona, uspokój się, wierzę ci – powiedziała dziewczyna i lekko klepnęła mnie po ramieniu – pomogę ci, zrobię wszystko
co w mojej mocy żeby tu wróciła, ściągnę ją tu dla ciebie, przyrzekam.
-
Dzięki – tylko na tyle starczyło mi teraz siły.
*
Od
mojego wyjazdu telefon dzwonił bez przerwy. Wrona, Zuzka nawet Kłos i
Włodarczyk nie dawali mi spokoju. Pierwszą noc wtulana w Biszkopta spędziłam na
szlochaniu. Andrzej skrzywdził mnie okropnie, bolało bardzo dlatego, że
kochałam go całym sercem, na zabój. To wydawało się być nieprawdopodobne, facet,
który podobno tak mnie kochał, który codziennie powtarzał mi jak wiele dla
niego znaczę, zrobił mi coś takiego. Siatkarz – pomyślałam, oni wszyscy mają
poczucie wyższości, karierowicz, który szuka wrażeń. Wymyślałam na niego coraz
gorsze obelgi, to jednak nic nie dawało, prawda była taka, że wciąż kochałam go
jak głupia, kochałam mojego bohatera, przyjaciela, kochanka, mężczyznę mojego
życia, ojca mojego dziecka. Nie mogłam przestać o nim myśleć, nie mogłam
przestać zadawać sobie pytania – dlaczego? Nie rozumiałam już nic.
Następne
dni mijały mi podobnie, odrzucanie połączeń, czytanie i kasowanie wiadomości na
poczcie. Zuzka pisała, że to wszystko nie prawda – najwyraźniej ją też udało mu
się omotać. Spędzałam dni na spacerach z Biszkoptem i ciągłym rozmyślaniu.
Wszystko zawaliło mi się na głowę. Wszystko straciło sens.
Tydzień
po moim przyjeździe do Kanady czułam się wciąż okropnie, może faktycznie
zareagowałam zbyt porywczo? Nie, nie, nie – zareagowałam tak jak każdy w
podobnej sytuacji. Nie chciałam go widzieć, nie chciałam go znać ale czułam, że
muszę z kimś o wszystkim porozmawiać. Zuzka i Pablo odpadali, nie chciałam żeby
Wrona dowiedział się gdzie się aktualnie znajduję. Postanowiłam opowiedzieć o
wszystkim co leży mi na sercu Marcinowi. Czekałam na wiadomość od niego kilka
godzin. Była krótka – Gdzie jesteś?
Kilka
dni później siedziałam z Marcinem w jednej z
kawiarni w centrum, siedziałam i szlochałam a on pocieszał mnie jak
tylko mógł. Brakowało mi go. Potrafił mnie pocieszyć, rozśmieszyć, i w jego
„będzie dobrze” wierzyłam jak w żadne inne.
Marcin
pomimo tego, że mu na mnie zależało również sądził, że powinnam najpierw
wysłuchać co Wrona ma mi do powiedzenia. Teraz sama już nie wiedziałam co
robić, z opowiadań Zuzi wynikało, że Andrzej wciąż nie może znaleźć sobie
miejsca, był w Warszawie u mojego taty i rozważa możliwość wyjazdu do Kanady,
dla zmyłki powiedziałam Zuzce, że nie pojechałam do mamy tylko do cioci do
Włoch.
*
Dni
bez mojego osobistego słońca ciągnęły się jak lata. Lilka wciąż nie chciała ze
mną rozmawiać, podobno była we Włoszech u cioci ale nikt, nawet Zuzka nie znał
jej adresu. Zostało mi tylko czekać na moment kiedy odbierze ode mnie telefon,
odpowie na wiadomość albo wróci – do mnie.
Nieprzespane
noce, ciągłe zastanawianie się co teraz robi, o czym myśli dały mi się we znaki
na treningach. Chłopaki wspierali mnie jak tylko mogli. Byłem im za to
wdzięczny ale nic nie mogło pomóc mi otrząsnąć się z tego wszystkiego. Jedyną
osobą, która mogła mi pomóc była ona…
Spędzałem
całe godziny na rozmyślaniu o jej uśmiechu, oczach, o jej słodkim śmiechu i
tonie jakim karciła mnie za przeszkadzanie w kuchni a także o moim dziecku, za
którym tęskniłem tak samo jak za jego mamą. Brakowało mi jej, była dla mnie jak
życiodajne powietrze, bez niej wszystko straciło sens i barwy. Byłem chodzącym
wrakiem człowieka. Zuzka tak jak obiecała starała się zrobić wszystko żeby moja
słodka Lilii wróciła.
Była
jeszcze jedna kobieta, która nie odbierała ode mnie telefonu – Marcelina.
Od
tamtego dnia przepadła. Wysyłałem do niej setki wiadomości żeby wyjaśniła
Lilce, że ta jej historia była tylko kłamstwem. Wreszcie po czterech tygodniach
odebrała telefon aby powiedzieć tylko tyle: „Skoro Lilka jest na tyle głupia
żeby wierzyć w takie rzeczy, niech teraz sama za to płaci”.
Wiedziałem,
że muszę sam postarać się ją odzyskać, niestety nie miałem pojęcia jak mogę to
zrobić.
*
Marcin
został w Vancouver na dłużej aby pomóc mi w przetrawieniu tego wszystkiego.
Spędzaliśmy wspólnie wiele czasu, potrzebowałam przyjaciela, Zuzia była
niestety daleko, zgodziła się zająć Toscaną na czas mojego wyjazdu.
Pewnego
dnia na spacerze zasłabłam. Wylądowałam w szpitalu, okazało się, że stres i to
całe przeżywanie mogło przyczynić się do utraty dziecka. Przeraziłam się. Teraz
starałam się nie myśleć tak o tym wszystkim i zapomnieć o Andrzeju.
Nowy rozdział. Komentujcie, czytajcie, czekajcie na kolejne, do następnego :*
jednak siostra Lilki to okropna małpa i tylko rozwaliła jej życie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Lilka szybko dowie sie, że jej kłamała, a Andrzej był jej wierny
Wiedziałam, że Marcela jest okropna, ale aż tak? Chyba nie znam osoby, która rujnowałaby życie własnej siostrze. Nie do pomyślenia... Oby Lila jak najprędziej dowiedziała, że to wszystko kłamstwo. Przecież Andrzej ją tak kocha.
OdpowiedzUsuńPisz prędko kolejny.
Natalie.
Zapraszam do mnie: the-magical-volleyball-love.blogspot.com