wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 19

Kiedy przyjechała na lotnisko była bardzo zdziwiona i ucieszona, dopiero kiedy podeszła bliżej i zobaczyła moje zapuchnięte i czerwone od łez oczy zrozumiała, że stało się coś złego.
Dojechałyśmy do jej domu praktycznie się nie odzywając, dopiero na miejscu kiedy byłyśmy same zabrałam się za zwierzenia. Opowiedziałam jej o tym koszmarnym dniu, o Marcelinie i Andrzeju, o ciąży. Wiadomość o tym co zrobiła moja siostra dotknęła jej tak samo jak mnie. Mama przepraszała mnie bo było jej wstyd, Marcelina zawiodła również ją. Na szczęście znalazł się lepszy temat do rozmowy – wnuk lub wnuczka.  Czułam, że przyjazd do mamy był najlepszą rzeczą na jaką mogłam wpaść. Może tu uda mi się o nim zapomnieć?
*
- Zuzka rozmawiałaś z Lilką? – zapytałem kiedy tylko dziewczyna otworzyła mi drzwi.
- Nie, a co się stało?
- Chyba wyjechała…
- Co? Dlaczego?
- Zuzka ona myśli, że ja ją zdradziłem.
- Co? – wrzasnęła – Jak mogłeś?
- Czy ty mnie słuchasz? Zareagowałaś tak samo jak Lilii – powiedziałem zrezygnowany – ona myśli, że ją zdradziłem.
- Ale czemu? – zapytała tak samo zagubiona w tej sprawie jak ja.
- Chyba Marcelina naopowiadała jej jakichś głupot.
- Wiedziałam, wiedziałam, że to się tak skończy. Ona nie mogła mieć czystych intencji. Wiedziałam – powtarzała – że ta baba jeszcze namiesza.
- Zuza pomóż mi, proszę. Lilka nie odbiera telefonów, nie chcę ze mną rozmawiać.
- Wyjechała? – zapytała dla pewności.
- Chyba tak, na parkingu nie ma jej samochodu.
- Może pojechała do ojca… Albo do mamy, nie raczej nie przecież ona mieszka w Vancouver – głośno myślała dziewczyna.
- Co tu się dzieje? – zapytał Kłos wchodząc do domu Zuzi. Przywitał się z nią pocałunkiem ponieważ od jakiegoś czasu są parą.
- Lilka wyjechała bo Wrona ją zdradził – odpowiedziała krótko na pytanie Karola.
- Co, zdradziłeś Lilkę?
- Nie zdradziłem jej do jasnej cholery! Ile można powtarzać? – pytałem poirytowany. Tak zły nie byłem już dawno. Lilka nawet nie dała mi dojść do słowa, wytłumaczyć, że jest w błędzie. Wyjechała, nie wiem gdzie i nie wiem na jak długo.  Czułem się jak jakiś kompletny idiota w durnym show. Nie miałem pojęcia co tu się właściwie dzieje. Marcelina, która nagle mnie całuje, Lilka załamana płacze i krzyczy rzucając moimi ubraniami. Co to do cholery jest? Ukryta kamera czy co? – Zuzka czy ty możesz do niej zadzwonić?
- Jasne, że mogę, pytanie tylko czy ty mówisz prawdę. Słuchaj jeśli ją zdradziłeś to licz się z tym, że będziesz miał ze mną do czynienia. Ona nosi twoje dziecko a ty wskakujesz do łóżka jej siostrze?
- Mówiłem przecież, że do niczego nie doszło, nie skrzywdziłbym Lilki – powiedziałem i zacząłem płakać. Nigdy nie płakałem, to było jakiś inny wymiar. Jej zniknięcie i to, że najprawdopodobniej nie chcę mnie znać wywołało we mnie takie emocje. Wszystko działo się jak w jakimś najgorszym koszmarze. Usiadłem na jednym z krzeseł w kuchni Zuzki zrezygnowany.
- Wrona, uspokój się, wierzę ci – powiedziała dziewczyna i lekko klepnęła  mnie po ramieniu – pomogę ci, zrobię wszystko co w mojej mocy żeby tu wróciła, ściągnę ją tu dla ciebie, przyrzekam.
- Dzięki – tylko na tyle starczyło mi teraz siły.
*
Od mojego wyjazdu telefon dzwonił bez przerwy. Wrona, Zuzka nawet Kłos i Włodarczyk nie dawali mi spokoju. Pierwszą noc wtulana w Biszkopta spędziłam na szlochaniu. Andrzej skrzywdził mnie okropnie, bolało bardzo dlatego, że kochałam go całym sercem, na zabój. To wydawało się być nieprawdopodobne, facet, który podobno tak mnie kochał, który codziennie powtarzał mi jak wiele dla niego znaczę, zrobił mi coś takiego. Siatkarz – pomyślałam, oni wszyscy mają poczucie wyższości, karierowicz, który szuka wrażeń. Wymyślałam na niego coraz gorsze obelgi, to jednak nic nie dawało, prawda była taka, że wciąż kochałam go jak głupia, kochałam mojego bohatera, przyjaciela, kochanka, mężczyznę mojego życia, ojca mojego dziecka. Nie mogłam przestać o nim myśleć, nie mogłam przestać zadawać sobie pytania – dlaczego? Nie rozumiałam już nic.
Następne dni mijały mi podobnie, odrzucanie połączeń, czytanie i kasowanie wiadomości na poczcie. Zuzka pisała, że to wszystko nie prawda – najwyraźniej ją też udało mu się omotać. Spędzałam dni na spacerach z Biszkoptem i ciągłym rozmyślaniu. Wszystko zawaliło mi się na głowę. Wszystko straciło sens.
Tydzień po moim przyjeździe do Kanady czułam się wciąż okropnie, może faktycznie zareagowałam zbyt porywczo? Nie, nie, nie – zareagowałam tak jak każdy w podobnej sytuacji. Nie chciałam go widzieć, nie chciałam go znać ale czułam, że muszę z kimś o wszystkim porozmawiać. Zuzka i Pablo odpadali, nie chciałam żeby Wrona dowiedział się gdzie się aktualnie znajduję. Postanowiłam opowiedzieć o wszystkim co leży mi na sercu Marcinowi. Czekałam na wiadomość od niego kilka godzin. Była krótka – Gdzie jesteś?
Kilka dni później siedziałam z Marcinem w jednej z  kawiarni w centrum, siedziałam i szlochałam a on pocieszał mnie jak tylko mógł. Brakowało mi go. Potrafił mnie pocieszyć, rozśmieszyć, i w jego „będzie dobrze” wierzyłam jak w żadne inne.
Marcin pomimo tego, że mu na mnie zależało również sądził, że powinnam najpierw wysłuchać co Wrona ma mi do powiedzenia. Teraz sama już nie wiedziałam co robić, z opowiadań Zuzi wynikało, że Andrzej wciąż nie może znaleźć sobie miejsca, był w Warszawie u mojego taty i rozważa możliwość wyjazdu do Kanady, dla zmyłki powiedziałam Zuzce, że nie pojechałam do mamy tylko do cioci do Włoch.
*
Dni bez mojego osobistego słońca ciągnęły się jak lata. Lilka wciąż nie chciała ze mną rozmawiać, podobno była we Włoszech u cioci ale nikt, nawet Zuzka nie znał jej adresu. Zostało mi tylko czekać na moment kiedy odbierze ode mnie telefon, odpowie na wiadomość albo wróci – do mnie.
Nieprzespane noce, ciągłe zastanawianie się co teraz robi, o czym myśli dały mi się we znaki na treningach. Chłopaki wspierali mnie jak tylko mogli. Byłem im za to wdzięczny ale nic nie mogło pomóc mi otrząsnąć się z tego wszystkiego. Jedyną osobą, która mogła mi pomóc była ona…
Spędzałem całe godziny na rozmyślaniu o jej uśmiechu, oczach, o jej słodkim śmiechu i tonie jakim karciła mnie za przeszkadzanie w kuchni a także o moim dziecku, za którym tęskniłem tak samo jak za jego mamą. Brakowało mi jej, była dla mnie jak życiodajne powietrze, bez niej wszystko straciło sens i barwy. Byłem chodzącym wrakiem człowieka. Zuzka tak jak obiecała starała się zrobić wszystko żeby moja słodka Lilii wróciła.
Była jeszcze jedna kobieta, która nie odbierała ode mnie telefonu – Marcelina.
Od tamtego dnia przepadła. Wysyłałem do niej setki wiadomości żeby wyjaśniła Lilce, że ta jej historia była tylko kłamstwem. Wreszcie po czterech tygodniach odebrała telefon aby powiedzieć tylko tyle: „Skoro Lilka jest na tyle głupia żeby wierzyć w takie rzeczy, niech teraz sama za to płaci”.
Wiedziałem, że muszę sam postarać się ją odzyskać, niestety nie miałem pojęcia jak mogę to zrobić.
*
Marcin został w Vancouver na dłużej aby pomóc mi w przetrawieniu tego wszystkiego. Spędzaliśmy wspólnie wiele czasu, potrzebowałam przyjaciela, Zuzia była niestety daleko, zgodziła się zająć Toscaną na czas mojego wyjazdu.
Pewnego dnia na spacerze zasłabłam. Wylądowałam w szpitalu, okazało się, że stres i to całe przeżywanie mogło przyczynić się do utraty dziecka. Przeraziłam się. Teraz starałam się nie myśleć tak o tym wszystkim i zapomnieć o Andrzeju.

Nowy rozdział. Komentujcie, czytajcie, czekajcie na kolejne, do następnego :*

2 komentarze:

  1. jednak siostra Lilki to okropna małpa i tylko rozwaliła jej życie.
    Mam nadzieje że Lilka szybko dowie sie, że jej kłamała, a Andrzej był jej wierny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że Marcela jest okropna, ale aż tak? Chyba nie znam osoby, która rujnowałaby życie własnej siostrze. Nie do pomyślenia... Oby Lila jak najprędziej dowiedziała, że to wszystko kłamstwo. Przecież Andrzej ją tak kocha.
    Pisz prędko kolejny.
    Natalie.

    Zapraszam do mnie: the-magical-volleyball-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń